wtorek, 2 kwietnia 2013

6. The Woodcutter


Moja głowa ledwie uniknęła zderzenia z kamieniem, gdy popatrzyłam w górę na to, co mnie uderzyło. 

Był to mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widziałam... DRWAL! JESTEM URATOWANA! Miał może ponad 40 lat, ale na środku jego głowy już widniała wielka łysina. Wyglądał wrogo, był dobrze zbudowany i posiadał dwa tatuaże na lewym ramieniu, jak również wiele braków w uzębieniu. Reszta już zaczynała gnić. Widok był przerażający, ale cholera, nie obchodziło mnie to, jak wyglądał. Był moją pomocą, może miał telefon.
Zastanawiałam się, czy wiedział kim jestem, albo czy właściwie czytał gazety. Zastanawiałam, czy w ogóle byłam w gazetach, może nikt nawet nie zauważył, że mnie nie ma.
-Co taka młoda dama, jak ty robi sama w lesie, jak ten? -zapytał
.
Czekaj, sama? Rozejrzałam się dokoła, by zauważyć, że Jasona nie było w pobliżu.
-Ja um.. Mogę użyć twojego telefonu? Uh.. Cz-czy masz telefon?-wyjąkałam.
Wydawało się, że o tym myślał.
-Oczywiście że mam telefon. Czekaj... cała się trzęsiesz. Co się stało? Ktoś jeszcze jest z tobą?
Może im mniej ten mężczyzna wie, tym lepiej. Z tego co wiem, to może okazać się, że jest współpracownikiem braci McCann.
-N-nie, jestem tylko ja... P-proszę, czy mogę zadzwonić?
Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i wydawało się, że zdecydował, że byłam godna zaufania.
-Pewnie, chodź cukiereczku. Zrobię ci smaczny napój i możesz użyć telefonu.
Zaprowadził mnie do środka. To nie był typowy dom. Składał się z czterech pokojów, salonu, kuchni, łazienki i przybudówki z wszystkimi jego narzędziami i telefonem. Powiedział mi, że mogę zadzwonić, gdy on robił mi coś do picia. Przeszłam obok dziwnie wyglądającej wiertarki oraz mnóstwa innych narzędzi chirurgicznych. Po co coś takiego drwalowi?
Wybrałam numer, który znałam na pamięć, mojej mamy. Nic się nie stało ... telefon nie działał, świetnie. Weszłam do kuchni.
-Um.. Twój telefon nie działa.
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie.
-Oh, naprawdę? A to szkoda. Masz napój który dla ciebie zrobiłem.
Czy on nie rozumie że potrzebuję telefonu?
-Nie, dziękuję. Chciałam tylko do kogoś zadzwonić.
Wepchnął wodę w moją rękę.
-Pij!- rozkazał. Uparcie potrząsnęłam głową.
Złapał mnie za włosy i pociągnął do tyłu.
-Możemy to zrobić w prosty sposób lub trudny!
Krzyknęłam, gdy pchnął mnie na ścianę, wlewając wodę do moich ust. Wyplułam ją na jego twarz, a on wycofał rękę i zaczął się trząść.
Nagle rozbiła się butelka.
-Co to było?! MYŚLAŁEM, ŻE POWIEDZIAŁAŚ ŻE JESTEŚ SAMA! -opuścił mnie na ziemię. -Rusz się, a Cię zabiję.
Mam dość gróźb, mówienie, że umrę wydaje się być obecnie bardzo popularne!
Wpatrywałam się w okno, w które został rzucony kamień, powodując że się roztrzaskało. Wydawało się, że to wstrząsnęło drwalem i zaczął się szarpać, by złapać swoją strzelbę. Wybiegł na zewnątrz, strzelając gdzie popadnie. To brzmiało, jak Trzecia Wojna Światowa!
Poczułam, jak moje stopy opuszczają podłogę wyłożoną kafelkami, bo zostałam wciągnięta do łazienki i czyjaś dłoń została mocno przyciśnięta do moich ust.
-Zostań tutaj i nie wydawaj żadnych dźwięków. - Jason powiedział cicho. Zostawił mnie samą i poszedł za mężczyzną, który wciąż wystrzeliwał kule na wszystkie strony. Człowiek zakręcił się wokół wystraszony, kiedy kamień przeleciał koło jego głowy i uderzył w pień drzewa.
-Kto tutaj jest? Gdzie jesteś?!-wykrzyczał.
-W kuchni. Chcesz kanapkę, może napić się wody? -Jason szydził.
Na twarzy drwala pojawiło się gniewne spojrzenie, gdy wparował z powrotem do domu z strzelbą w gotowości. Kiedy dotarł do kuchni okazało się jednak, że była ona pusta. Jego wzrok przejechał po ladzie, na której stała szklanka wody oraz kanapka. Wydawało się, że wtedy też uświadomił sobie coś innego; że mnie już tam nie było. Jego twarz zaczerwieniła się i wyglądał, jakby zamiar miał wybuchnąć.
-Popełniłaś wielki błąd, tylko poczekaj aż z tobą sko.. -  wypowiedź została przerwana przez Jasona, który roztrzaskał krzesło na jego głowie. Kolizja była wystarczająca, by powalić go na dobre 10 min, co dało Jasonowi dość czasu, by go związać. Wyciągnął mnie z łazienki i rozkazał mi usiąść. Następnie wylał kubeł wody na drwala, który poderwał się ze snu. Był zły dopóki nie zobaczył kto tam był. Na jego twarzy natychmiast pojawił się strach.
-McCann, Jason McCann? -zmieszanie było widoczne w jego głosie.
Kąciki ust Jasona wywinęły się ku górze, tworząc okrutny uśmiech.
-We własnej osobie.
-Co? Ale przecież trafiłeś do więzienia .. powinieneś być za kratkami!
Jason zaśmiał się cicho.
-Nigdy nie zwracałeś uwagi na wiadomości, jak mógłbym oczekiwać że wreszcie zaczniesz.
Mężczyzna patrzył oszołomiony, kiedy McCann chwycił duży, kuchenny nóż; wycofał swoją rękę i  przeciął bok twarzy drwala, który krzyknął z bólu. Podskoczyłam w miejscu.
-Przestań!-wykrzyknęłam.
Jason odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Przestań? Jazlyn, czy masz pojęcie co ten facet  planował ci zrobić? Po prostu daję mu nauczkę. -odpowiedział lekceważąco.
-Ale Jason..-zaczęłam.
-Zamknij się, albo będziesz następna! -powiedział niebezpiecznie.
Zrobiłam, jak mi powiedziano. Kiedy Jason zauważył, że nie miałam zamiaru odpyskować odwrócił się z powrotem, by stanąć przodem do splamionego krwią drwala.
-Człowieku, Jason, nie rób tego...To ja, Henry. Praktycznie cię wychowałem. Czy to nic nie znaczy?
Nic z tego nie okazało się skuteczne, Jason i tak wyciągnął rękę do tyłu i ciął po drugiej stronie twarzy Henry'ego. Ten krzyknął z bólu, przyznając Jasonowi zwycięski wygląd. 
-Więc masz zamiar jej powiedzieć, czy mam to zrobić za ciebie? Albo jeszcze lepiej. Dlaczego nie mogę zrobić ci dokładnie tego, co zamierzałeś zrobić z nią? - Jason skinął na mnie.
Chciałam wyjść, chciałam iść...Nie chciałam tam być, po prostu nie mogłam być w tym domu.
Może obudzę się w moim łóżku, a jutro okaże się, że to wszystko było złym snem.
Nagle rozbawiony wyraz pojawił się na twarzy Jasona.
-No na twoje szczęście interesuję się kobietami, więc myślę, że nie mogę zrobić dokładnie wszystkiego, co planowałeś, to byłoby obrzydliwe... ale mogę zrobić wszystko inne.
 Podniósł strzelbę; Henry rzucił mu błagalne spojrzenie.
-Na początek... - Jason wycelował w nogę. - Nie możemy pozwolić na to, żebyś uciekł i komukolwiek o tym powiedział.
BANG!
Mimo że nie wiedziałam, co się wydarzy, to nadal minie zaszokował. Jason podszedł do mnie, cofnęłam się. Ukląkł przede mną.
-Jaz czy on... zrobił coś zanim tutaj dotarłem? Widziałem go z wodą, ale czy było coś jeszcze? -powiedział łagodnie.
 Tak, łagodnie, Jason McCann jest zdolny mówić łagodnie...Dlaczego go to obchodziło tak w ogóle?
-No..n-nie, więc można go teraz zostawić?
 Potrząsnął głową, jego twarz stężała. Wstał i zaczął walić człowieka w twarz ponownie i ponownie.

Nie wiem co ten człowiek mógł mi zrobić, ale mogłam mu współczuć. Usłyszałam pęknięcie. Jego nos został złamany i po twarzy zaczęła spływać mu krew.
Jason chwycił nóż, który miał wcześniej i wbił go mężczyźnie w jelita. Mężczyzna wrzasnął na całe gardło.
-Proszę...proszę, przestań, przestań. Skończę z tym, przykro mi, proszę...- wydusił. Jason posłał mu spojrzenie pełne odrazy.
 -Coś nie tak, to boli? - Powiedział, przeszywając go ponownie w tym samym miejscu, tym razem przekręcając nóż. Człowiek wył i kiwał słabo głową.
-A to szkoda. Założę się, że bolało wszystkie inne, biedne, niczego niepodejrzewające dziewczyny, które też znalazły drogę do twojego domu.
Przeraziłam się; Henry planował zrobić mi coś takiego?
Jason jakby czytał w moich myślach.
-Och, planował zrobić dużo więcej niż to. To, co robię mu teraz, to nic w porównaniu z tym co chciał ci zrobić. Dlaczego nie sprawdzisz jego ogrodu, zdziwisz się ile martwych dziewczyn możesz odkopać. 

 Tak naprawdę, cofam to. Zostań tu a ja pokażę ci część tego co planował. Nie mogę tego zrobić na nim, bo jak już mówiłem interesuję się kobietami. -powiedział z przebiegłym uśmiechem, wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy.
Zaśmiał się okrutnie.
-Wciąż myślisz, że jest niewinny? Chodź ze mną. - podciągnął mnie. Co on robi? Faktycznie jest poważny.
-Nie, proszę, przestań. -krzyknęłam, próbując się wydostać, ale jego chwyt był zbyt mocny. Wciągnął mnie do przybudówki. - Jason, przestań, proszę!
Mogłam poczuć, jak łzy zbierały się w moich oczach.
-Wyluzuj Jazlyn. Żartowałem. -powiedział, gdy byliśmy poza zasięgiem słuchu Henry'ego.- Widzisz te tabletki? To je włożył do twojej wody. - wpatrywałam się w niego ślepo, nie rozpoznając nazw. - Są znane jako „tabletki gwałtu”. To był jego „łatwy sposób” by ci je podać. Ale nawet, gdybyś nie wypiła tego, co ci dał to i tak by cię zgwałcił.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Dlaczego ty.. udawałeś że.. Mam na myśli.. -powiedziałam ostrożnie, nie chcąc wypowiadać ostatniej części. Jason westchnął.
-Nie chciałem, żeby myślał, że jestem delikatny, mogłem zobaczyć to w jego twarzy. Podważał mój autorytet.
Zastanawiałam się, czy dlatego zachowywał się tak w stosunku do mnie. Może wciąż jest w nim coś ludzkiego. Zauważył wyraz mojej twarzy i natychmiast spiorunował mnie wzrokiem.
-Nie jestem delikatny, więc nie waż się niczego próbować. Czy to jasne? -warknął.
Zrobił krok w moją stronę i cofnął swoją rękę.
-Tak.-odpowiedziałam szybko.
Złapał moje ramię i wyciągnął mnie na zewnątrz, do ogrodu.
-Czujesz to? To palące się zwłoki. Najpierw je gwałci.. - skuliłam się na dźwięk tych słów. - Później je torturuje, czasem nawet trzyma je tygodniami zanim w końcu je zabije.  Przywiązuje je do tego słupa i podpala. Siada w tym krześle, patrzy, jak krzyczą oraz płoną, a on w tym czasie się śmieje.
Zakręciło mi się w głowie, musiałam usiąść. Zauważyłam kamień i położyłam się na nim.
-Czy nikt nigdy.. Znaczy ktoś musiał na nie wpaść. -zaczęłam.
Jason się zaśmiał.
-Nie, czasem nie pozwala im się spalić. Oblewa je wodą, upewnia się że żyją i torturuje je jeszcze bardziej przed ich ponownym spaleniem. Wszystko co umiem, nauczyłem się od tego mężczyzny.
Czy to był prawie 'dumny' wyraz na jego twarzy? To musi być sen; to musi być sen... Nie chcę do końca życia być skazana na tego szaleńca, jakkolwiek długo ono potrwa.
Z tego co wiem, to mogli zabić mnie już wczoraj. Nienawidziłam tego. I uwierzcie mi lub nie; tęskniłam nawet za szkołą!
Zaczęłam szlochać. Jason dziwnie na mnie spojrzał.
-J-ja tylko chcę wrócić d-do domu. -wydusiłam.

Jego twarz spoważniała i szarpnął mnie w górę.
-Ale tak nie będzie, więc wbij to sobie w końcu do głowy. -odparł chłodno. -Prawie pomyślałem, że robimy postępy, ale nie.
 
Wciągnął mnie z powrotem do kuchni. Jego oddech osłabł i popatrzyłam w tym samym kierunku co on, żeby zobaczyć co było powodem. Drwal zniknął.

***

14 komentarzy:

  1. super rodział <3 awwww w końcu w Jasonie jest coś choć troche normalnego o.o

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko jest jakies pogwmatwane. ale i tak jesf mega emocjunujacy i cudowny<3 ale bd smiesznie jak sie w sb zakochaja. mozna to przewidziec; 3 zycze szybkiego powrotu do zdrowia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co ona teraz mówi to opowiada Taylerowi (to pochyłe) :) a normalne napisane to to co mówi do Taylera itp

      Usuń
  3. czekanie na ten rozdział byl.o torturą , ale czekanie na 7 będzie chyba piekłem oijeqkmnvfn uwielbiam . dziękuje , że tłumaczysz <3 .

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział!!
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  5. UHDFIJSGFOLDFG, ŚWIETNY ROZDZIAŁ :)
    SZYBKO WRACAJ DO ZDROWIA <3 :)
    @hejtujbicz

    OdpowiedzUsuń
  6. to tak przeczytalam zaraz po tym jak dodalas mimo ze nie widzialam ze napisalas do mnie na tt o nowym....bo net sie urwal gdy wyszlam ze sql ale naprawde mi sie podoba to jak tlumaczysz i nie mow ze jest beznadziejne bo jest genialne....jejciu ze autorka w takich momentach urywa....no nic mam nadzieje ze podkradniesz siostrze laptopa i szybko dodasz i zycze POWROTU DO ZDROWIA! to czekam na kolejny <3 @ewelina9757

    OdpowiedzUsuń
  7. Jason jest troche normalny O.o Zastanawia mnie powód co się takiego stała że ona teraz jest w tym ośrodku. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś kochana <3
    Naprawdę strasznie doceniam to, że tłumaczysz. <33
    I w ogóle to jest świetne !

    OdpowiedzUsuń
  9. *.* wanna more and more *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow to jest świetne *_*
    Twoje tłumaczenie jest naprawdę dobre. Jestem Ci wdzięczna za to, że to tłumaczysz xx
    Życzę powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle jestem zachwycona tłumaczeniem :)

    OdpowiedzUsuń

Followers