Staliśmy tam zdezorientowani. Gdzie on poszedł? Czy właśnie nas wystawił? Czy coś mu się stało?
Proszę, niech to nie będzie to ostatnie. Wolę być na niego zła niż znaleźć go martwego.
Jason wyglądał na jeszcze bardziej złego kiedy to się stało. Znałam go wystarczająco dobrze by wiedzieć że tak naprawdę nigdy mu nie ufał, ale jednak... To byłoby niedopowiedzenie mówiąc, że się martwiłam.
Byłam świadkiem tego do czego był zdolny Henry zbyt wiele razy!
Po chwili ciszy wypowiedziałam wszystkie swoje myśli, które były poplątane.
-Gdzie on jest? Powinniśmy go zawołać? Co się stało? Co jeśli-
-Sza- Jason mnie uciszył przykładając mi palec do ust, przerywając mi w połowie zdania.
Przynajmniej raz zrozumiałam o co mu chodziło, Boże jestem idiotką... To praktycznie jakbym prosiła się o złapanie!
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy cicho, ale byliśmy czujni, żadne z nas nie chciało wykrzyczeć jego imię.
Gdybyście nie zauważyli, tak jakby unikaliśmy używania go w jego obecności.
Niezręczne było nazywanie go 'Szumowiną' kiedy widocznie tego nienawidził.
-Musimy go znaleźć.-wyszeptałam.
Rzucił mi spojrzenie pełne irytacji, z frustracji ciągnąc za końcówki włosów.
-Wcale nie! Pomyśl o tym Jaz, on właśnie zniknął! Nie ma żadnego śladu walki, nic! Z tego co wiemy, cała ta akcja mogła być ustawiona.- wykrzyknął wyrzucając ręce w powietrze.
-A co jeśli nie, co jeśli jest gdzieś tam walcząc o przetrwanie.- wysyczałam.
Westchnął patrząc w kierunku w którym musiała znajdować się droga i znowu na mnie.
-Dobra.- fuknął.
Uśmiechnęłam się szeroko chwytając jego dłoń w swoją.
-Ale jeśli okaże się że to wszystko było ustawione...- potrząsnął głową i poprowadził mnie do lasu.
Skrzywiałam się z każdym krokiem który zrobiłam, rozpaczliwie próbując sobie przypomnieć jak długo zajęło mojej nodze wyzdrowienie ostatnim razem.
Oczywiście całe to chodzenie w żadnym stopniu nie pomagało. Próbowałam ukryć swój ból, ale Jason to zauważył.
-Co się dzieje- och. O Boże, całkowicie zapomniałem o twojej nodze!- pochylił głowę ze wstydu zanim cała złość, którą miał w sobie odkąd dowiedział się co się z nią stało, powróciła do niego.
-Henry...-warknął pod nosem.-Zabiję go!
Popatrzyłam na niego współczująco.
-Nie patrz tak na mnie.-wymamrotał spuszczając wzrok.
-Jase...- położyłam dłoń na jego ramieniu i powoli na mnie spojrzał. Moja warga zadrżała kiedy wszystko co się stało dotarło do mojej świadomości.
-Przytul mnie.-wyszeptałam.
Nic więcej nie zostało powiedziane; złapał mnie w ramiona i mnie objął.
Poczułam ciepło przepływające przez każdą moją część kiedy tam staliśmy i opanował mnie spokój.
Świat się rozpłynął i nie chciałam się ruszyć z tamtego miejsca. Ale oczywiście, wszystkie dobre rzeczy muszą mieć swój koniec.
-Chodź, poniosę cię.
Energicznie potrząsnęłam głową słysząc jego uwagę.
-Kochanie, przestań być uparta.-odpowiedział na mój ruch.
-Jason, nie będziesz mnie nosił. A co jeśli coś się stanie i przeze mnie nie będziesz mógł wystarczająco szybko zareagować!- fuknęłam.
On tylko się we mnie wpatrywał, a ja posłałam mu spojrzenie które miło, że nie miałam zamiaru zmienić zdania.
-Dobra.- westchnął.-Czekaj tutaj.- zaczął się oddalać. Czekaj... co?
-Jason, czekaj, nie idź!- krzyknęłam, ale mnie zignorował.
Pomaszerował w stronę drzew podczas gdy ja próbowałam za nim podążać. Zbadał gałąź, która wyglądała na słabą. Co on robi?
Zacisnął pięści zanim podniósł ramiona i ją odłamał. Natychmiast odpadła i wylądowała na ziemi.
Poniósł ją i zrobił to samo z drugą po czym wrócił do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Po co ci one?- zapytałam zdezorientowana.
-Kule....- powiedział jakby to była rzecz oczywista. Też się uśmiechnęłam i radośnie wzięłam je od niego.
Wolno pokonaliśmy drogę przez las, starając się zrobić jak najmniej hałasu.
Usłyszeliśmy szelest liści i się zatrzymaliśmy.
-Nie ruszaj się.-Jason rozkazał cicho.
-To prawdopodobnie było tylko zwierze.-wzruszyłam ramionami.
-Właśnie tego się boję. Nie znam tej części lasu, Jaz. Nigdy nie pozwolił nam tutaj chodzić.
Przełknęłam ślinę przyglądając nam się. Prawie natychmiast zauważyłam przecięcia i siniaki. A co jeśli mogli wyczuć naszą krew?
Jason pochylił się i przyłożył usta blisko mojego ucha.
-Po prostu się nie ruszaj i cokolwiek to jest, powinno odejść. Żadnych nagłych ruchów, bo może zaatakować.- wyszeptał.
Odsunął się i chwycił moją dłoń w swoją, lekko ją ściskając.
Staliśmy tak przez chwilę dopóki byliśmy pewni, że cokolwiek to było, już sobie poszło.
Moja głowa wystrzeliła do góry kiedy wychwyciłam dźwięk głosów dochodzący z oddali. Spojrzałam na Jasona i twierdząc po jego wyrazie twarzy, on też je słyszał.
Powoli zaczął ruszać w ich stronę, wskazując na mnie bym za nim podążała.
Podążaliśmy za głosami całą drogę, aż do polany. Stało na niej dwóch ludzi, ale nie byłam wystarczająco blisko by zobaczyć kim oni byli.
Dalej szliśmy w ich kierunku, ale daliśmy nura za najbliższe krzaki kiedy jeden z nich popatrzył w naszą stronę.
Po bliższym przyjrzeniu się, okazało się że to... Henry i Szumowina? Jason też to zobaczył.
Prawie wydałam z siebie sapnięcie, ale zakrył mi usta dłonią zanim to zrobiłam. W takich momentach dziękuję Bogu że Jason zna mnie tak dobrze. W innym przypadku już dawno wydałabym naszą kryjówkę.
Słuchaliśmy z uwagą i byłam zszokowana słowami które wypowiedział Szumowina.
-Dobra robota.- Henry poklepał go po plecach.
Przez chwilę wyglądał na zamyślonego.
-Tak z ciekawości, jak udało ci się sprawić żeby ta dziewczyna ci zaufała?
-Powiedziałem, że jestem jej zaginionym bratem.- Szumowina wzruszył ramionami jakby to było nic, a Henry zaśmiał się potrząsając głową.
-Głupia suka...-wymamrotał.- Musisz zdecydować którego z nich chcesz pierwsze. Tak poza tym, gdzie są twoi bracia?
Uśmiech Szumowiny osłabł i nerwowo spojrzał na ziemię. Oczywiście pominął część w której zaprowadził ich wszystkich na śmierć.
-Gdzie oni są, Szumowino?- Henry warknął, dając nacisk na imię 'Szumowina' i obserwował jak Szumowina się wzdrygnął.
-Nie żyją.-wyszeptał. Początkowo twarz Henry'ego ukazywała niedowierzanie, a później jego oczy pociemniały.
Szumowina odważył się na niego spojrzeć, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, pięść została wyrzucona w kierunku jego twarzy.
Wzdrygnęłam się kiedy pięść weszła w kontakt z jego skórą i trochę cofnął się do tyłu.
Ale nic nie zrobił; tylko pochylił swoją głowę ze wstydu i pozwolił Henry'emu kontynuować zasypywanie go ciosami.
Chociaż myślałam, że między nimi rozegra się bardzo uczciwa walka.
-Dlaczego on nic nie robi?!- panikowałam ściszonym tonem.
-W ten sposób był wytrenowany, Jaz. Nie potrafi inaczej.- Jason wyszeptał.
Przygryzłam wargę starając się z całej siły nie krzyczeć. Zaczęłam czuć zawroty głowy od samego patrzenia.
-Zamknij oczy.-usłyszałam głos Jasona obok siebie.
-Nie.- wychrypiałam.
-Kochanie, zamknij oczy.-powiedział trochę łagodniej.
Zamknęłam oczy i poczułam ramiona owijające się wokół mnie.
-Teraz weź głęboki wdech.- zrobiłam to co kazał głos.
-O tak, właśnie tak. Wdech.... wydech.... wdech.... wydech....- Jason masował moje plecy dla uspokojenia.
Czy to była prawda? To wszystko było ustawione?
-Chodźmy w stronę drogi.- wyszeptałam.
Dźwięk był ledwo słyszalny, ale on to usłyszał.
-Jesteś pewna?- odpowiedział cicho.
Pomyślałam o tym przez sekundę.
-Tak.-powiedziałam w końcu.
Potykaliśmy się o swoje stopy, ale moje oczy pozostały stanowczo zamknięte podczas gdy próbowałam odciąć wszelkie odgłosy uderzeń Henry'ego.
Mocno przywarłam do Jasona gdy prowadził mnie z powrotem przez las, ale zamiast czuć się lepiej gdy odgłosy stawały się coraz cichsze, czułam się gorzej.
Nie mogliśmy go tak zostawić, prawda? Zadrżałam kiedy kolejny uderzenie rozległo się echem po lesie. On go zabije!
Zatrzymałam się, moje oczy się otworzyły sprawiając że Jason też się zatrzymał. Zagryzłam wargę słysząc stłumiony krzyk.
Musiałam podjąć decyzję.
_____________________
wybaczcie opóźnienie, ale mamy końcówkę wakacji, więc trzeba korzystać hihi
@vansonbiebur
dziękuję że tłumaczysz <3 rozdział jak zwykle świetny! @alohadrewbiebs :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuń.O.
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział..ale boże niech Jez niczego nie kombinuje bo wszysrko popsuje ! ...jak ja to przeżywam..<3
OdpowiedzUsuńBone sie co bedzie dalej
OdpowiedzUsuńLov. Lov this story everywhere hihi. Kocham cb <3
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial
OdpowiedzUsuń; 3 to jest świetne ! Czekam na nn ! < 3
OdpowiedzUsuńNic sie nie dzieje, koniec wakacji jest tomzrozumiane xo @sylwuniek
Usuń<3 / @biebahcatch
OdpowiedzUsuńO boze. Co jak co, ale tego sie nie spodzidwalam! O.o woah. Emocje sa cnie *_* dobra, nie pisze nic wiecej, bo pisze dzis chaotycznie .-.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3 Oczywiście czekam na więcej ! :D
OdpowiedzUsuńextra! czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie dalej informować na @ahdanger ((mój stary tt to @ilykidraauhl))
jak zwykle genialny! *.*
OdpowiedzUsuńnie moge się już doczekać kolejnego! :)
I <3 it!
Super rozdzial . Ciekawe co bedzie dalej . Czekam na nastepny *.*
OdpowiedzUsuńkocham !!!! < 3
OdpowiedzUsuńciekawe jaką decyzje podejmie:)
OdpowiedzUsuńo boze, a to szumowina. ciekawe jaka decyzje podejmnie jaz
OdpowiedzUsuńuuu... zarabisty rozdzial *o*
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac nowego :)
czuje ze bedzie sie duuuzo dzialo :)
kocham to. ♥
OdpowiedzUsuńhdgyftsxg
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
kocham to <3
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Jazlyn uratuje Szumowinę...
Super <3 tylko trochę krótki :/ ale czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze coś się dzieje c: już nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńO Boże. Z jednej strony Szumowina sobie zasłużył, z drugiej mi go żal :D
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny, jak zawsze :) Super tłumaczysz :)
Super tlumaczysz <3
OdpowiedzUsuń