6,5... udało mu się przez nie przedrzeć i biegł sprintem w naszym kierunku.
4,3,2... Szumowina zanurkował w chaszczach i wylądował obok nas.
1...Jason pochylił się w moją stronę i przyciągnął mnie na swoje kolana.
-Boom.-wyszeptał zanim delikatnie przykrył moje uszy.
Mocno zamknęłam oczy, kiedy oślepiające światło było na tyle silne, żeby przedrzeć się nawet przez moje powieki.
Rozległ się ogłuszający dźwięk, gorszy niż jakieś 100 strzelb wystrzeliwanych w tym samym momencie.
- Trzymaj się mocno kochanie. - Moje uszy momentalnie oddaliły hałas, dzięki parze rąk oplatających moją talię.
Zaczęliśmy szybko uciekać. Ciężko oddychałam, czując w swoich płucach niemal fale uderzeniowe powietrza.
Pomimo całej tej sytuacji, Jason nie puścił mnie jak kiedyś, w rzeczywistości jego uścisk był jeszcze silniejszy!
Naprawdę nie mogłam się na niczym skupić, dopóki nie poczułam bólu spowodowanego zderzeniem z drzewem. Gruz latał we wszystkich kierunkach, a ja niemal dusiłam się pyłem, który się z niego wydobywał. To wszystko... to było zbyt wiele dla takiej osoby jak ja. Jason musiał to zauważyć, bo wziął mnie na swoje ramiona. Ukryłam twarz w piersi chłopaka, napawana ochotą by zatrzymać czas.
Podskoczyłam lekko, kiedy dźwięk wybuchu zawitał w moich bębenkach. To ostatni przerażający hałas i między nami wreszcie zapanowała upragniona cisza.
Odważyłam się spojrzeć w górę. Spotkałam się z miodowymi, błyszczącymi kulami, które zdążyłam pokochać. Skanowały one powoli moją buzię, co wywołało u mnie niewielki uśmiech. To było wspaniałe ... nigdy nie czułam w całym moim życiu takiej ulgi.
Sama rozglądałam się po twarzy Jasona.... od jego hipnotyzujących oczu, po miękkie policzki, pulchne usta i doskonale zarysowaną szczękę.
Jego ręce chwyciły mnie jeszcze mocniej, dociskając bliżej swojej klatki piersiowej.
Czułam szalejące motyle w brzuchu, kiedy musnął moje wargi, a jego gorący oddech zmieszał się z moim.
Nasze tętno pulsowało zsynchronizowane ze sobą. Byliśmy tak blisko, że niemal niemożliwym było wsunąć pomiędzy nasze ciała kartkę papieru.
Nie tak dawno temu, gdyby znajdował się tak blisko.. zaczęłabym panikować i obawiać o swoje życie. Ale nawet wtedy, jeśli mam być szczera, coś ciągnęło mnie do jego postawy. Kiedy się zdenerwował, naprawdę czułam strach przepływający przez żyły, ale w tym samym czasie... o mój boże! ja naprawdę myślę, że.....?
Leżeliśmy w komfortowej ciszy, nikt nie ośmielił się jej złamać.
Moje oczy powędrowały ponownie na Jasona, był ... tak cholernie gorący!
Zaśmiał się głośno, zaskakując mnie nieco.
- Staram się, - puścił mi oczko, a ja nerwowo walnęłam się dłonią w czoło ... najwidoczniej myślałam na głos.
- Awww - zagruchał, chwytając moją twarz między dłonie, zanim zdążyłam się odwrócić. Policzki pociemniały mi zapewne o kilkanaście odcieni czerwieni.
- Powtarzam ci malutka, to słodkie, kiedy się rumienisz, nie ma potrzeby tego ukrywać. - uśmiechał się jak idoota, widocznie zadowolony z tego, jak na mnie działa.
Przesunął palcami delikatnie po mojej pokrytej wypiekami twarzy, a ja zamknęłam powieki pod wpływem jego dotyku.
- Nie zamykaj oczu. - wyszeptał.
- Chcę je widzieć. - i otworzyłam je bez chwili wahania ... nic na to nie poradzę. Uwielbiam patrzeć kiedy jest szczęśliwy.
Leżeliśmy tak przez kolejne 5 minut, zanim on otworzył usta.
- Twoje oczy świecą jaśniej niż gwiazdy ...- wyrwało mu się.
To zabawne, iż mówię, że mu się wyrwało.. bowiem powiedział to tak cicho, ledwie słyszalnie.
Moje usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech, nie mogłam nic na to poradzić! . On odwzajemnił gest, cała moja twarz niemal płonęła.
Jego dłoń wciąż spoczywała na moim policzku i jestem prawie pewna, że poczuł gorąc na opuszkach palców.
- To był przypadek. - roześmiałam się idiotycznie, próbując odwrócić jego uwagę do moich rumieńcy.
- A to na mnie nie działa. - Zachichotał, jakby po prostu przenikał przez mój umysł.
- Zamknij się. - Mruknęłam, po czym uderzyłam go w ramię. Udawał, że bardzo go to zabolało, na co ja wybuchłam śmiechem.
Wkrótce skończył swój pokaz cierpienia i uśmiechnął się szeroko.
Po chwili przestał się śmiać, a usta nabrały poważnego wyrazu. Popatrzył na moje wargi, po czym znów wrócił do oczu.
Lekko skinęłam głową, przyznając mu pozwolenie. Nie tracił więcej czasu. Zdjął swoją dłoń, wpijając się w moje usta... robił to tak, jakby ten pocałunek był czymś, na co czekał całe życie.
Nic dziwnego, że odwzajemniłam to z taką samą pasją. Moje dłonie wplotły się w miękkie włosy chłopaka i pociągnęłam delikatnie palcami za ich końce. Jęknął przez pocałunek, a ja w duchu się uśmiechnęłam.
Nikt nie mógł dotykać jego włosów, a kiedy mówi, nikt nie ma na myśli nikogo... pogubiłam się w tych słowach.
- Jesteś jedynym wyjątkiem.- wymamrotał wprost do moich warg, zanim mogłam nawet dobrze się zastanowić.
Nagle usłyszałam gardłowe chrząknięcie.
Cholera, dlaczego wszyscy zawsze muszą przeszkadzać nam w takim momencie?!
Jason mruknął poirytowany, rozglądając się na boki. Szumowina stał nad nami.
- Ugh. - westchnęłam, wstając z chłopakiem i otrzepując się z ziemi.
Podrażnienie wyraźnie dawało o sobie znać na twarzy Jasona, na co Szumowina uniósł ręce w geście obrony.
- Wszystko, co masz do powiedzenia nie mogło poczekać? - Jason prychnął.
- Nie gniewaj się na mnie, to ważne! - Zaczął, ale szybko cofnął się, gdy zobaczył, że chłopak nerwowo przygryza wargę.
- Więc słucham. - rzucił Jason, a ja skupiałam się, żeby dobrze zrozumieć o czym rozmawiają.
- Oboje musicie to teraz usłyszeć... - Szumowina za wszelką cenę grał na czas.
Nie mogłam się doczekać o co chodzi, Jason również. moje usta same się rozchyliły i bezwiednie wyszły z nich słowa.
- Powinniśmy uciekać. - to nie było pytanie ... miałam złe przeczucia.
Jason oblizał nerwowo spierzchnięte wargi, przed włączeniem się do rozmowy.
Jednak zanim choć jedno słowo opuściło jego usta, rozległ się głośny huk.
Moja pierwszą myślą była ... inna bomba? Ale potem zdałam sobie sprawę, że to nie może być prawda.
To był shotgun[1] ... ale przecież żadne z nas go nie ma! a ten las jest opuszczony!
Jason i ja wymieniliśmy spojrzenia, zanim zwrócił się do Szumowiny, posyłając mu wzrok typu 'co-to-ma-być'
- Tak... więc zapomniałem Wam o czymś wspomnieć. - zaczął z poczuciem winy. Ciało Jasona napięło się obok mnie, czułam to.
- Wspomnieć o czym?! - Syknął, idąc krok naprzód z zaciśniętymi pięściami.
- Uh ...- Szumowina mówił ostrożnie, biorąc krok do tyłu i drapiąc się po karku.
- Nie każ mi zrobić czegoś, czego będę żałować- Jason splunął i to wystarczyło, aby postawić Szumowinę na krawędzi.
- Henry'ego nie było w pułapce, był w pracowni. - wyrwało mu się z prędkością ponaddźwiękową, a twarz Jasona zaszła wściekłością.
- Co masz na myśli, że Henry'ego nie było!? - Warknął przez zaciśnięte zęby.
- On wciąż żyje ...- wydyszał Szumowina.
- Brawo gówniany Sherlocku! - głos Jasona był coraz głośniejszy, a pięści zaciskał tak mocno, że pobielały mu knykcie.
Na szczęście Szumowiny, zanim Jason miał szansę zrobić mu coś pod wpływem impulsu.. pod którego działaniem chłopak jest zdolny do okropnych rzeczy... rozległ się kolejny huk, ale znacznie bliżej nas.
Jesteśmy w samym środku pustkowia, bez broni i szalony człowiek poluje nas.. Oh wspaniale ... wyczujcie ten sarkazm!
Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy może być gorzej.
Wzdrygnęłam się, słysząc słysząc zbliżający się hałas.
- Czy myślisz, że on wie, gdzie jesteśmy? - Wyszeptałam.
- Oczywiście, on słyszał jak włączaliśmy bomby! - Jason spojrzał na Szumowinę i powiedział to z taką siłą, że przez moje ciało przeszły ciarki.
Złapał mnie za rękę i zaczął kroczyć do przodu, jednak po chwili się zatrzymał.
- Słyszałaś to? - Mówił cicho, jakby się bał, że ktoś nas podsłuchuje.
kiwnęłam przecząco głową.
- To brzmiało jak klakson ...- powiedział powoli.
Klakson samochodu ... to oznacza, że musi tu gdzieś być ulica!
Ale nie mieliśmy nawet czasu, aby się nad tym zastanowić, bowiem usłyszeliśmy kolejny huk niesamowicie blisko. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
Obróciliśmy się w kierunku miejsca, z którego przed chwilą odeszliśmy.
Moje oczy rozszerzyły się na widok...niczego, kompletnie niczego
Szumowina zniknął.
***
shotgun [1] - strzelba
***
więc Szumowiny nie było...co mogło się stać?
na początku - hi niggzy! jestem nową-drugą tłumaczką :)
będę szczera i przyznam, że ciężko mi się trochę to tłumaczyło i nie jestem zbyt zadowolona. Muszę przyzwyczaić się do tego typu opowiadań, KWESTIA CZASU.
mam nadzieję, że nie jest jednak aż tak źle.
następny rozdział tłumaczy oczywiście @vansonbiebur i tak lecimy na zmiaaane!
trzymajcie się, kw
jezu, jak wspaniale! :))))
OdpowiedzUsuńwitamy nową tłumaczke :P
widzę że to tak szybko się nie skończy , witam nową tłumaczkę . tylko zastanawia mnie jedno czemu nie zostałam poinformowana na tt . :D
OdpowiedzUsuńjaki masz username? :)
OdpowiedzUsuńWitamy ; )
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie ale ciekawi mnie kiedy dowiemy sie dlaczego ona znalazla sie w tym psychiatryku
@candy_floss753
świetnie tłumacztsz <3 a rozdział..awwwwwww <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńkejhfn
OdpowiedzUsuńomg
co dalej!
@ShawtyManeJB98
Świetny rozdział !! Bardzo dobrze tłumaczysz !! ; *
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie przetłumaczone!
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym opowiadaniu !!! @XPWera
OdpowiedzUsuńwspaniaały ♥
OdpowiedzUsuńkissed looolaa ;*
wait for next ;]
Wydaje mi się, że Szumowina został postrzelony przez Henry'ego...
OdpowiedzUsuńA mnie dalej zastanawia co się stało z Jasonem w realu tego opowiadania
To wszystko jest takie tajemnicze *_*
świetnie tłumaczysz :) cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz. :3 rozdział też genialny. *-*
OdpowiedzUsuńVgsgysysgs bardzo dobrze ci idzie, tylko tam w niektorych miejscach na ooczatju zdan byly male litery, ale to zaden probkem. Bardzo dobrze sie czyta. Czekam na nn :) @sylwuniek
OdpowiedzUsuńWow :o
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że po wszystkim. Ale nie...
Czekam na NN <3
Tak wgl to część nowa tlumaczko <3
Rozdzial świetny x
@ahmyMalik
Dobrze tłumaczysz:)
OdpowiedzUsuńA tak do opowiadania... OMG! To jest zajebiste tylko znowu pytanie:"Gdzie jest Jason?" bo Jazlyn jest w tym psychiatryku i to pytanie nie daje mi spokoju:)
witaj kochana dobrze tłumaczysz i rozdział oczywiście świetny
OdpowiedzUsuńnajlepsze ! <3
OdpowiedzUsuńJak on zniknął?! Gdzie? Świetnie przetłumaczony rozdział na prawdę :)
OdpowiedzUsuńzapraszam http://londyyn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że na początku w ogóle mnie nie ciągnęło do tego opowiadania. Wydawało się nudne i takie przewidywalne, ale O BOŻE! Jak tylko zaczęłam je czytać to normalnie pokochałam. Bardzo Wam Dziękuję za to tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńBędziesz mnie informować o nowych? @AhMyLambo :3
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-you-and-i-never-leave-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie nowa tlumaczke ;* mam nadzieje ze sie przyzwyczaisz ;) ja nie komentuje nigdy bo moj shitberry mi na to nie pozwala ale zrobie wyjatek xD a wiec bardzo cie podziwiam poniewaz do opowiadanie jest akurat cholernie trudne do tlumaczenia, czytam when Evil takes over, B.R.O.N.X oraz Danger's back po angielsku i rozumiem wszystko chcialam przeczytac wlasnie ten rozdzial (34) po angielsku bo nie moglam sie doczekac zeby dowiedziec co sie stanie, i ni ch*ja nie rozumialam praktycznie nic, a moj angielski nie jest przecietny jest wrecz super extra dobry poniewaz od 2 lat mieszkam w Anglii i mowie po Angielsku codziennie oraz rozumiem zawsze wszystko co do mnie mowia ale tego rozdzialu nie rozumialam -.-" hahaha powodzenia ;*** @yound_stupid
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie radzisz, czekam na nexta
OdpowiedzUsuńświetny :D
OdpowiedzUsuńo em dżi :o ciekawe co z Szumowiną :c musiła akurat w takim momencie? nie mógł poczekać xd
OdpowiedzUsuńOMG!!! Kiedy Następny !!!
OdpowiedzUsuńOMG Dawaj następny !!
OdpowiedzUsuńBieda...
OdpowiedzUsuńTajemnicze zniknięcie matki...
Ojciec alkoholik ...
Czterej starsi nadopiekuńczy bracia, którzy okłamują ją na każdym kroku tylko by ją "chronić"...
Olivia zaczyna wątpić w szczerość, zamyka się na ludzi i na świat...
Czy to się zmieni jak pozna Justina?
Czy pomimo każdej fałszywej rzeczy w życiu Olivii, ich miłość będzie prawdziwa?
Dopiero 1 rozdz. ale zapraszam na mojego bloga http://ignorance-justin-bieber.blogspot.com/