wspomnienia są pisane tak, to co dzieje się w szpitalu psychiatrycznym jest pisane tak
Wszyscy ostrożnie pokonaliśmy drogę do klapy w lesie i weszliśmy do środka.
Gdy zbliżaliśmy się do drugiej klapy na końcu tunelu naszła mnie pewna myśl.
-Jak tam wejdziemy jeśli wciąż tam są?
Oczekiwałam odpowiedzi od Jasona, ale zamiast niego Szumowina otworzył usta.
-Nie przejmuj się tym. Z tego co wiem wciąż mi ufają. Mogę ich zwabić gdzieś indziej dopóki nie skończycie. Chociaż wątpię, że wciąż będą w tym pokoju, będą przeszukiwać teren wokół niego.
Nadstawialiśmy uszu by usłyszeć jakąkolwiek oznakę że tam są, ale nic nie było słychać. Ostrożnie pchnęliśmy klapę by nie zrobić żadnego hałasu.
Zawiasy był stare i nigdy nie zostały zmieniane, więc skrzypiały przy najmniejszym ruchu.
Wcześniej byliśmy otoczeni ciemnością, jednak teraz, gdy byliśmy z powrotem w pokoju z którego wcześniej uciekliśmy, czarny zamienił się w lekki odcień szarego.
To nie było wiele, ale przynajmniej coś.
Usłyszeliśmy szelest liści dochodzący z zewnątrz, gdy Szumowina cicho prześlizgnął się przez drzwi dając nam znak byśmy działali. Musieliśmy zrobić to szybko.
Starałam się zostać z boku. Tak naprawdę nic nie robiłam; Jason wydawał się na zbyt wykwalifikowany w tym co robił by wyglądać jakby potrzebował pomocy.
Szczerze mówiąc jedynym powodem dlaczego tam się znajdowałam był to, że nie ufał niczemu ani nikomu. Mimo tego czułam się bezużyteczna, tak jakbym była piątym kołem u wozu.
-Jase, pozwól mi coś zrobić.-powiedziałam. Wyrwał się z transu słysząc mój głos.
-Co? Och... nie, nie przejmuj się, wszystko dobrze.- odpowiedział nieprzytomnie, wciąż się koncentrując.
Wolno przymocował kolejną pod krzesłem, starając się nie trzymać jej zbyt mocno. Mieliśmy już zrobione 5, a raczej on miał.
-Proszę...- nie ustawałam wiedząc, że ostatecznie się podda.
Nie jestem typem osoby która chciałaby nawet spojrzeć na bombę, a co dopiero ją przymocować, ale jeśli to oznacza pozbycie się tych pojebów... Nie zamierzam kłamać, cieszyłabym się.
Jason spojrzał na mnie na moment zanim doszedł do wniosku po czym westchnął.
-Dobra, więc chodź.- wyciągnął dłoń w moim kierunku i ją chwyciłam.
Zaprowadził mnie do kąta pokoju i wyciągnął ostatni materiał wybuchowy, delikatnie wsuwając mi go w dłoń.
Trudno sobie wyobrazić, że coś tak małego i wyglądającego na kruche, może przynieść śmierć i zniszczenie tak wielu ludziom.
-Widzisz te dwa ślady?- powiedział cicho wskazując na dwa zadrapania na ścianie.
-Tak.-wyszeptałam, nagle nie czując się już tak pewna siebie, co jeśli to wszystko zepsuję? On tylko zachichotał, nieznacznie potrząsając głową i podszedł do tego.
-Musisz to umieścić dokładnie tutaj.-powiedział pokazując palcem w kierunku śladów które mi pokazał.
Podeszłam tam przełykając głośno ślinę podczas gdy moje myśli pracowały jak szalone by przypomnieć sobie jak on to robił. Poczułam krople potu tworzące się nam moją brwią, wiedząc że powinnam bardziej uważać.
-Um...- wymamrotałam nerwowo zagryzając dolną wargę, czując się jakbym miała właśnie wygłosić przemówienie przed całą swoją klasą.
Posłał mi dodający otuchy uśmiech biorąc moją dłoń w swoją i mnie pokierował.
Uśmiechnęłam się szeroko gdy tylko to zostało zrobione, a nawet większy uśmiech pojawił się na mojej twarzy gdy splótł nasze palce i przysunął swoje usta do moich.
Zanim wolno się odsunął, wyszeptał tuż przy moich ustach, że musimy się stamtąd wynosić. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że staliśmy w pokoju pełnym bomb.
Wymknęliśmy się niezauważalnie i skierowaliśmy się w kierunku machającej ręki znajdującej się w chaszczach w dali.
Wciąż kulałam i myśl że będę musiała przejść całą tą drogę sprawiła, że prawie zemdlałam, ale nie pozwoliłabym Jasonowi znowu mnie nieść.
Szumowina uśmiechnął się do nas szeroko kiedy do niego dotarliśmy i zaczął mówić jak miał zamiar ich tam sprowadzić oraz jak miał zamiar ich tam zatrzymać.
Zabrzęczał kluczem przed naszymi twarzami, uśmiechając się szeroko z mieszaniną różnych uczuć których nie chciałam wywęszyć i otworzył usta by przemówić.
-Myślę, że gdy to wszystko się skończy, spróbuję mieć normalne życie. Zamierzam się poprawić, znaleźć pracę, może niezłą dziewczynę.... zmienić imię- trochę się skrzywił na to ostatnie.- Może pomożesz mi wymyślić nowe?- zapytał z nadzieją, ale niepewnie.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się kiwając głową, a jego twarz się rozpromieniła. Ale ta radość zniknęła szybciej niż się pojawiła.
-Wiem że mama... Mam nadzieję, że mogę ją tak nazywać. Prawdopodobnie nie chce mnie znać bo... tak... ale..-westchnął spuszczając wzrok.- Po prostu bardzo chcę ją poznać, by wiedzieć jak to jest mieć mamę...-zakończył drążącym głosem podczas gdy Jason owinął swoje ramiona od tyłu wokół mojej talii, wyraźnie czując powiązanie.
-Kiedy to wszytko się skończy, zabieram cię na spotkanie z nią i jeśli ktokolwiek zna naszą mamę to jestem ja. Będzie się cieszyć mając cię z powrotem.- powiedziałam posyłając mu niewielki ale pocieszający uśmiech, patrząc jak jego twarz ponownie się rozpromieniła.
-Serio?- uśmiechnął się do mnie promiennie, zaczęło od niego promieniować tak wiele nadziei.
Pokiwałam głową i wyglądał tak jakby miał mnie przytulić, ale Jason posyłał mu wzrokiem ostrzegające sygnały, które mówiły „odejdź i nawet nie myśl by położyć rękę na mojej dziewczynie”.
Szumowina wstał i bez słowa wyruszył realizować swój plan.
Niedługo później zobaczyliśmy wchodzących tam mężczyzn... lub raczej wdrapujących się po sobie rozpaczliwie chcąc wejść jako pierwszy.
Szumowina złośliwie się uśmiechnął wymykając się i zamykając zamek podczas gdy Jason sięgnął do kieszeni i nacisnął guzik.
-Masz 10 sekund.- powiedział bezgłośnie do Szumowiny, który kiwnął i zaczął biec.
10,9,8,7... Szumowina był w połowie drogi zmagania się z gęstymi krzakami jeżyn żeby się do nas dostać.
6,5... udało mu się przez nie przedrzeć i biegł sprintem w naszym kierunku.
4,3,2... Szumowina zanurkował w chaszczach i wylądował obok nas.
1...Jason pochylił się w moją stronę i przyciągnął mnie na swoje kolana.
-Boom.-wyszeptał zanim delikatnie przykrył moje uszy.
Mocno zamknęłam oczy kiedy-
Przestałam mówić do Tylera gdy odgłos kroków i szarpania bram wejściowych wypełniły powietrze i przywróciły mnie do rzeczywistości. Opowiadałam tą historię tak długo, że przez moment zaczęłam wierzyć, że faktycznie tam byłam.
Ale nie, wciąż byłam w szpitalu psychiatrycznym, wciąż z tym chłopakiem którego znałam od niedawna ale jednak z tymi informacjami ufałam mu bardziej niż własnej matce.
Nerwowo popatrzyłam na Tylera podczas gdy on wpatrywał się we mnie z przerażeniem.
-Co się dzieje? Ktoś nadchodzi? Musimy stąd wyjść?- zapytałam szybko, moje słowa brzmiały jak mieszanina.
-Nie ja.... um ty... Przepraszam. Nie wiedziałem że musiałaś przez to wszystko przechodzić. Po prostu... Nie miałem pojęcia...-jąkał się.
Zamrugałam dwa razy próbując oczyścić swoją wizję. Nawet nie zauważyłam, że płakałam opowiadając mu to wszystko. Aż do teraz.
Jednak miał rację z tym co mi powiedział o porozmawianiu z kimś.... od początku miał rację.
Im więcej mu opowiedziałam, tym lepiej się czułam. Teraz nie mogłam przestać, musiałam skończyć.
To mój zły nawyk. Teraz kiedy zaczęłam, muszę to wszystko z siebie wyrzucić i nie będę się czuła dobrze dopóki tego nie zrobię. Chociaż nie jestem pewna czy on chce tego jeszcze słyszeć.
-Tyler... masz coś przeciwko temu żebym skończyła opowiadać?- zapytałam cicho, spuszczając wzrok i czekając na jego pozwolenie.
Zapadła chwila milczenia i przez minutę bałam się jego odpowiedzi, ale w końcu się zgodził.
Właśnie kiedy miałam otworzyć usta, kobieta ubrana na biało pojawiła się w naszym pokoju.
Jej oczy nieznacznie się powiększyły gdy zobaczyła mnie z Tylerem.
-Co wy tu... och, pamiętam, nie byliście na lunchu.- pokręciła głową w dezaprobacie w moim kierunku.
Ja tylko wpatrywałam się w nią beznamiętnie, co ona miała na myśli?
-Chodź ze mną.-to wszystko co powiedziała pociągając mnie. Co ona robi? Nie mogę teraz wyjść! Tyler wyglądał na tak samo zdezorientowanego jak ja.
-Przepraszam.- odchrząknęłam podczas gdy ona prowadziła mnie.. lub raczej ciągnęła mnie wzdłuż korytarza do innej części budynku.
Zniecierpliwiona zatrzymała się na chwilę, spojrzała na mnie nieznacznie rozdrażniona i wyglądała jakby wolała być gdzieś indziej.
-Gdzie idziemy?- zapytałam.
-Gdybyście obydwoje byli obecni na lunchu to wiedziałabyś...- zaczęła surowo zanim westchnęła.
Więc okej... nie mów mi- pomyślałam fukając. Ta kobieta naprawdę zaczęła działać mi na nerwy. Szczerze, jest jak suka w uniformie.
-To nowa zasada która została wprowadzona w życie z powodu jakiegoś... zdarzenia.- spojrzała na mnie wzrokiem, który oznaczał że nie zamierza wchodzić w szczegóły dotyczące tego „zdarzenia” i kontynuowała.- Wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety zostają w odseparowanych celach cały czas pod nadzorem. Ktokolwiek zostanie złapany po niewłaściwej stronie budynku bez bardzo dobrego usprawiedliwienia, zostanie ukarany 6 dniami w Pokoju Samotności.
Skończyła patrząc na mnie znacząco jakby wysyłając ciche ostrzeżenie. Zadrżałam myśląc o tym.
Nigdy nie byłam w Pokoju Samotności, ale słyszałam że to okropne... tylko najbardziej obłąkani zostawali tam umieszczani.
Położyłam się na swojej nowej koi kiedy tylko dotarłam do pokoju, wyglądałam na spokojną na zewnątrz, ale w środku szalałam.
Miałam wielką ochotę wstać, ale nie mogłam się ośmielić by to zrobić. Nawet nie wiedziałam czy Tyler wciąż był w tej samej celi czy przenieśli go do innej.
Jednak jedna rzecz jest pewna, wymknę się dziś wieczorem. Zamierzam zaryzykować złapanie i go znaleźć. Moje myśli już jak szalone pracowały nad planem A, planem B i planem C.
Nie chcę więcej koszmarów, nie chcę się bać, chcę czuć się lepiej i wcześniej czy później będę musiała pokonać swój strach.
Ale nie mogę zrobić tego sama; potrzebuję kogoś kto zrozumie w tym opuszczonym przez Boga i ludzi świecie. Dlatego muszę go znaleźć i skończyć opowiadać tą historię.
Oddałabym wszystko żeby Jason był tutaj teraz ze mną; wiedziałby co robić.
_________________________
na chwilę wracamy do rzeczywistości yay wybaczcie błędy. kolejny rozdział postaram się dodać przed końcem tego tygodnia x
@vansonbiebur
Pierwsza <3 strsznue mnie ciekawi co teraz sie dzieje z Jacksonem <3 chcialabym wiedziec jak to sie konczy <3 siwetne tlumaczenie, dziekuje ze dzis dodalas kocham cie <3:Ps. Ona musi sie do niego wymknac i skonczyc opowiadac!!
OdpowiedzUsuńCudne!<3
OdpowiedzUsuńjezu nie, w takiej chwili przerwali. oby Jazlyn szybko dostała się do Tylera i opowiedziała wszystko do końca afghsfrtyfsgyj
OdpowiedzUsuńakhabsjahbsjasn <3
OdpowiedzUsuńcudowny@biebahcatch
OdpowiedzUsuń'zdarzenia' lol i każdy wie o co chodzi xd
OdpowiedzUsuńjuz sie nie mogę doczekać kolejnego :D
ciekawe czy im się udało i co się stało z Jasonem i Szumowiną :)
Omg... jak ja juz chce zeby Jason pokazal sie w rzeczywistosci.
OdpowiedzUsuń... powodzenia z dalszym tłumaczenie m
Kurde ,ciekawe co teraz z Jasonem?
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział i perfekcyjnie przetłumaczony, jak zwykle zresztą ;* :P
Kocham tego bloga! <3
Boze ale to opowiadanie jest cudne <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam na następny, super tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńOMG! Kieedy dodasz następną część? KOCHAM TO!
OdpowiedzUsuńo boże ;o a już myślałam, że u Jazmyn i Jasona będzie wszystko dobrze a tu bum i rzeczywistośc.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN <3
świetny rozdział <3
@ahmyMalik
świetny rozdział, jestem ciekawa dalszej opowieści Jazlyn i czy dokończy ją opowiadać Tylerowi ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog <3
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział. Jazlyn musi skończyć opowiadać mu ta historie pzeciez.
OdpowiedzUsuńjejku, już myślałam, że skończy opowiadać, a tu rzeczywistość... cudowny rozdział jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńOezu. Ona musi skonczyc opowiadac historie!
OdpowiedzUsuńEmocje, kurwdee
jfjftgucgygyhjg boziu boziu wiem co teraz bedzie ale i tak sie jaram XDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńajajajajaj CUDO. ;***
OdpowiedzUsuńCudo, a ja płacze nie wiem nawet czemu xd :'(
OdpowiedzUsuńW takim momencie przerwać?! Co się stało po wybuchu?! Matko ! Teraz to mnie zaciekawiłaś !
OdpowiedzUsuńDzięki że tłumaczysz xx
Świetny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tłumaczenie < 33
Kocham to opowiadanie <3 cieszę się że to tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńcudowne :D
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3
boosko :> ;3
OdpowiedzUsuńBoże, Jason żyje czy jest w więzieniu, co siee kurwa stało?!?!! Czekam nn.
OdpowiedzUsuńomg ! <3
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale popłakalam się czytając ten rozdział..
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest takie tajemnicze i w ogóle...
Boję się że Jason gdzieś zginął
Mam pytanie, czy te opowiadanie jest już skończone, czy nadal pisane? I ile ma rozdziałów na chwilę obecną?
pierwsza część jest skończona, ma 69 rozdziałów z tego co pamiętam, druga jest pisana. znaczy rozdziału nie ma już dość długo tam c:
Usuńboże kobieto, nie daj mi czekać, chce już wiedzieć wszystko hdbdvbjdfvnjdv
OdpowiedzUsuńcudowny ;*
OdpowiedzUsuńczekaam nn ;]
KISSED LOLA OLA MALIK [LOL] ;*
+ZAJRZYJ NA MOJEGO BLOGA ;) POTRZEBUJE POMOCY W ZDOBYCIU PUNKTÓW. POMÓŻ MI ☻ PROSZE ♥
http://ilookingforyouinmymirror.blogspot.com/
SWIETNE ;O
OdpowiedzUsuńto ta historia sie jeszcze nie skonczyla? juz mialam nadzieje ze wrocimy do chlopaka ktoremu opowiadala...
Kurde w takiej chwili przerwac... Naprawde :/ xD
OdpowiedzUsuńAle tak to kocham xD
Cudne *-*
czy tylko ja się cały czas zastanawiam gdzie jest teraz Jason i co się z nim stało :O ? kocham to opowiadanie i ciebie bo tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńA co z Jasonem? Kurczę, nie mogę się doczekać dalszej części. Czy uda jej się dokończyć opowieść? Czy zostanie przyłapana? Co się dzieje teraz z Jasonem i Szumowiną? Tyle pytań i zero odpowiedzi. Czekam na kolejny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńJezu popłakałam się :((
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać tego co będzie dalej ... no jestem tak mega ciekawa co z Jase'm że ah .... mam nadzieję że on żyje ... KURDE NO ;/ :C
OdpowiedzUsuń@xweeper
ty aka moja ukochana tłumaczka <33
OdpowiedzUsuńLol juz zapomnialam ze to tylko wspomnienia :o swietne <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńhej, zmienilam nazwe twittera z @itsMaggiex na @jdbskindacrazy_ i chcialabym abys dalej mnie informowala:)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie ze Jason'owi sie cos stalo
OdpowiedzUsuń