Z trudem łapałam powietrze, gdy zrobił
krok w moją stronę. Westchnął, starając się mnie rozgryźć.
-Jazlyn -powiedział w końcu. - Ładne
imię, jestem pewien, że obydwoje wolimy to od „księżniczka”.
Stałam spokojnie, próbując
przewidzieć, co miał zamiar zrobić.
-Miło cię poznać, kochanie. - zaczął
ciągnąć mnie w swoją stronę.
Przestraszyłam się i odepchnęłam go
od siebie.
-Nie, proszę, przestań! - krzyknęłam,
wiedząc, że to nic nie da. I tak nikt nie mógł nas usłyszeć.
-O matko, miałem zamiar cię
przytulić! - powiedział gniewnie. Stałam w ciszy, patrząc, jak
wzbierała się w nim złość.
-Tak na poważnie, to jaki, do chuja, jest twój
problem? NIE ZROBIŁEM NIC, STARAŁEM SIĘ TYLKO BYĆ DLA CIEBIE
MIŁY! - powiedział. Miły dla mnie. Prawie gorzko się zaśmiałam
i oparłam się ochocie wywrócenia oczami, bo
najprawdopodobniej bym za to zapłaciła.
Tyler, od tak, złapał mnie, brutalnie
przyciągając do siebie.
-Jeśli nie chcesz bym był dla ciebie
miły, to dobrze, podjęłaś decyzję, suko. - cicho wymruczał.
Zaczęłam niekontrolowanie się trząść, uczucie déjà vu przejęło mój system.
Właśnie miał pchnąć mnie o
najbliższą ścianę kiedy zatrzymał się, by na mnie spojrzeć.
Musiał dostrzec mój wyraz twarzy, bo mnie puścił. Usiadł
na swoim łóżku, chowając twarz w dłoniach.
Spojrzałam w dół na swoje ramiona, gdzie mogłam już zauważyć tworzące się siniaki. Dlaczego to przydarzało się mi, dlaczego? Co zrobiłam, żeby zasłużyć na coś takiego? Pociągnęłam cicho nosem, ale najwyraźniej nie wystarczająco cicho.
Spojrzałam w dół na swoje ramiona, gdzie mogłam już zauważyć tworzące się siniaki. Dlaczego to przydarzało się mi, dlaczego? Co zrobiłam, żeby zasłużyć na coś takiego? Pociągnęłam cicho nosem, ale najwyraźniej nie wystarczająco cicho.
-Proszę, nie płacz. - powiedział
prawie niedosłyszalnie.
-Dlaczego niem do cholery?! - krzyknęłam
histerycznie. Gniew i frustracja wzbierały we mnie, chciałam
zniszczyć coś w taki sposób, w jaki ja zostałam zniszczona.
Chciałam w końcu czuć spokój, by nie musieć cały czas
patrzeć przez ramię gdziekolwiek idę.
Tyler wydawał się zaskoczony moim
nagłym wybuchem.
-Bo.. Nie wiem, przepraszam, masz
rację. Wiem, że muszę wyglądać, jak potwór, ale nim nie
jestem, obiecuję, tylko daj mi szansę. - wyszeptał ostatni
kawałek.
Zapadł moment napiętej ciszy.
-Mam.. problemy z gniewem. To jeden z
powodów, dlaczego tutaj jestem. - wyjaśnił powoli. Wciąż mu
nie odpowiadałam. - Dobrze, nie dawaj mi szansy. Musiałem być
głupi, żeby myśleć, że chociaż Ty ze wszystkich ludzi mi ją
dasz. - Sapnął, kładąc się na swoim łóżku.
Tym razem odpowiedziałam.
-Co masz na myśli, mówiąc, że ja
ze wszystkich ludzi? Nie znasz mojej historii, nie wiesz o mnie NICZEGO!
- wykrzyczałam ostatnią część. Nie wiedziałam, skąd to się
wzięło, nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę krzyczeć na
mężczyznę. Może dusiłam to w sobie tak długo i to było
rezultatem.
-A to, dlatego że.,, och, niech pomyślę.
BO MI NIE POWIESZ! - znowu stawał się zły, ale wyglądało na to,
że jest w stanie się uspokoić.
Wstał z łóżka i ruszył w
moją stronę. Natychmiast odskoczyłam do tyłu.
-Kurwa mać, Jazlyn, kiedy wreszcie, to
zrozumiesz? Nie mam zamiaru cię zranić! - usiadł na podłodze. -
Spójrz, możesz mnie nie lubić, ale będziemy mieszkać razem
przez jakiś czas, więc równie dobrze możemy to rozpracować.
Zobaczyłam ból w jego oczach,
gdy powiedział:
-Zaufaj mi, proszę.
Wtedy zrobiłam coś, co myślałam, że
nigdy nie zrobię. Podeszłam i usiadłam przy nim. Wolno położyłam
swoje ramiona wokół niego, próbując nieco go
pocieszyć. Puścił mi wdzięczny uśmiech.
-Więc ile masz lat?- zapytałam wolno.
-Dziewiętnaście. -odpowiedział. Był
tylko 2 lata starszy ode mnie.
Zawahałam się przed zadaniem
kolejnego pytania.
-Jaka.. Jaka jest twoja historia?
Dlaczego tutaj jesteś? - nie sądziłam, że odpowie na to pytanie,
przecież ja nie opowiedziałam mu swojej.
-Ja.. Ja kogoś zabiłem. - powiedział
smutno, jego twarz była pełna wyrzutów sumienia.
-Kogo?- naciskałam łagodnie. Zrobił
minę, która wyglądała, jakby miał się zaraz rozchorować,
tak jakbym wyciągała to z niego.- Tyler, jest okej. - powiedziałam
używając jego imienia po raz pierwszy.
-To była.. To była moja siostra.-
wydyszał. Popatrzyłam w górę wstrząśnięta, czekając aż
będzie kontynuował.
-Była taka ładna, dopiero skończyła
4 lata. Kiedy wchodziła do pokoju, to wszystko wydawało się
lepsze. To tak, jakby wnosiła słońce gdziekolwiek szła, zawsze się
uśmiechała, nie ważne co się działo. Była wyobrażeniem czystej
niewinności, a ja to zniszczyłem.
Płakał. Łzy spływały po jego
policzkach.
-To moja wina! Miałem dźgnąć kogoś
innego, ale ona wbiegła i... Kiedy to się stało ten facet tylko
się śmiał. Patrzył na jej martwe ciało i się ŚMIAŁ. Sprawiłem
że za to zapłacił, ale wciąż jestem przez nią dręczony.
Przychodzi do mnie i mówi mi kogo mam zabić.
Zaczęłam czuć się niepewnie; miałam
dzielić pokój z bezlitosnym zabójcą, który ma
halucynacje z jego zmarłą siostrą, która mówi mu, by
zabijał.
Odwrócił się do mnie, więc
przygotowałam się do biegu, ale on kontynuował.
-Nie martw się, ona już nie
przychodzi, biorę leki, aby trzymać ją z dala ode mnie.
Poczułam, że trochę się rozluźniłam.
Wstał i podszedł do swojego łóżka.
-To nie twoja wina Tyler. - próbowałam.
-Rozumiem, nikt zdrowy umysłowo nie
zaufałby takiemu potworowi, jak ja.. Nawet moi rodzice. -odparł.
Popatrzyłam na niego ze współczuciem.
-Jeśli to pomoże, to ja ci ufam.
-posłałam mu słaby uśmiech, który odwzajemnił.
-Więc co z twoją historią? -zapytał.
-Wolę o tym nie rozmawiać. Ja.. Ja
jestem zmęczona. Może rano.
Nie wyglądało na to, żeby chciał na
mnie naciskać, więc tylko pokiwał głową i przewrócił się
na drugi bok.
Wdrapałam się po drabince i się
położyłam. Dobrze było mieć kogoś na kim można polegać..
Miałam ochotę zaufać Tylerowi do pewnego stopnia, ale wciąż nie
byłam do niego przekonana.
Nie mogłam spać, nie spałam przez
kolejne dwie godziny, myśląc. Tyler chrapał przez co najmniej
godzinę. Gdy byłam pewna, że spał pozwoliłam sobie na to samo.
Zaczęłam czuć zmęczenie i niedługo
zapadłam w kamienny sen.
Obudziłam się na brudnym materacu;
czułam pieczenie z boku mojej głowy. Pokój był ciemny i
pusty; wszędzie były bobki szczura oraz rozchodził się zapach
stęchlizny. Próbowałam podnieść swoją głowę i wtedy odkryłam, że
nie mogę się ruszyć; zostałam całkowicie przywiązana.
Rozejrzałam się dookoła pokoju dla jakiekolwiek oznaki życia, kogokolwiek kto mógłby mi pomóc. Nie mogłam nawet sobie przypomnieć, jak tam trafiłam. Przelotnie przypominałam sobie otrzymanie oferty podwózki i wsiadanie do samochodu, ale poza tym.. pustka. Nie było tam żadnego okna, tylko drzwi na samym końcu pokoju, które swoją drogą nie były zbyt duże. To musi być sen, nie zostałam porwana, takie rzeczy nie przydarzają się mi! Usłyszałam głosy za drzwiami i zamknęłam oczy. Może, gdyby pomyśleli, że śpię, to by sobie poszli. Drzwi się otworzyły i do środka weszła dwójka ludzi.
Rozejrzałam się dookoła pokoju dla jakiekolwiek oznaki życia, kogokolwiek kto mógłby mi pomóc. Nie mogłam nawet sobie przypomnieć, jak tam trafiłam. Przelotnie przypominałam sobie otrzymanie oferty podwózki i wsiadanie do samochodu, ale poza tym.. pustka. Nie było tam żadnego okna, tylko drzwi na samym końcu pokoju, które swoją drogą nie były zbyt duże. To musi być sen, nie zostałam porwana, takie rzeczy nie przydarzają się mi! Usłyszałam głosy za drzwiami i zamknęłam oczy. Może, gdyby pomyśleli, że śpię, to by sobie poszli. Drzwi się otworzyły i do środka weszła dwójka ludzi.
-Boże, Jay, jak mocno ją
uderzyłeś? - powiedział jeden z nich.
-Nie tak mocno by ją zabić... Tak
myślę. - odpowiedział chrapliwy głos.
-Więc co powinniśmy z nią zrobić?
- słyszałam podśmiewanie się, a następnie chrapliwy głos
odpowiedział:
-Och, mam mnóstwo pomysłów..
Zanim zdałam sobie sprawę z tego
co robię, przełknęłam ślinę. Miałam nadzieję, że nie
usłyszeli. W pomieszczeniu stało się cicho. Przestałam oddychać,
gdy usłyszałam zbliżające się kroki. Poczułam jak materac się
zniżył, a następnie ciepły oddech na mojej szyi. Jego
włosy otarły się o mój policzek, gdy zniżył się w dół.
-Wiem że nie śpisz.- szepnął.
Przełknęłam ślinę jeszcze raz i krzyk zatrzymał się w moim
gardle gdy wolno otworzyłam oczy...
Usiadłam na łóżku
prawie z niego spadając. Miałam dreszcze, byłam pokryta zimnym
potem i z trudnością oddychałam.
Chwile mi zajęło
zanim uświadomiłam sobie, gdzie się znajduję i się uspokoiłam.
Wstałam i podeszłam do zlewu. Nalałam sobie szklankę wody,
sprawdzając godzinę. Czwarta rano. Usiadłam i zaczęłam powoli
pić wodę.
Popatrzyłam na
Tylera, który poruszał się w swoim śnie. Może nie byłam
jedyną nawiedzoną.
Wypiłam wodę i wróciłam do łóżka, z pewnymi trudnościami znowu zasnęłam.
Wypiłam wodę i wróciłam do łóżka, z pewnymi trudnościami znowu zasnęłam.
-Zrób mi przysługę,
kochanie; NIGDY więcej nie próbuj mnie oszukiwać.
-usłyszałam i poczułam, jak but uderzył w bok moich żeber. Czułam, że moja klatka piersiowa płonęła, gdy zaczęłam
krzyczeć, zwijając się w kłębek z powodu bólu. Osoba
szarpnęła moją głowę, zmuszając mnie do popatrzenia na nią. Był
około mojego wieku, ale mężczyzna za nim był starszy. To było
wszystko co mogłam zobaczyć w ciemności.
-Rozumiesz mnie?
Kiwnęłam głową, a on uderzył
mnie w policzek.
-ODPOWIEDZ MI GDY DO CIEBIE MÓWIĘ!-
wykrzyczał, teraz znajomy chrapliwy głos. Nie mogłam oddychać, a co
dopiero mówić.
-Tak. - udało mi się pisnąć.
-Dobrze. - uśmiechnął się z
wyższością i puścił moje włosy. Starszy facet wyszedł na
zewnątrz naśladując tego w moim wieku. Tuż zanim wyszedł,
powiedział:
-Nie wychodź nigdzie, kiedy mnie nie
będzie. Och, czekaj, i tak nie możesz! - z jednym, ostatnim
zadowolonym uśmieszkiem, wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi
Czułam, że ktoś
mną potrząsa i obudziłam się z Tylerem na mnie. Gdy zauważył,
że już nie śpię, puścił mnie. Popędził na dół i podał
mi szklankę wody, którą ja z wdzięcznością wzięłam.
Była 6 rano.
Tyler wydawał się być czymś roztrzęsiony, rozglądał się
dookoła pokoju tak, jak gdyby ktoś mógł na niego w każdej
chwili skoczyć. W końcu powiedział:
-Krzyczałaś w
śnie! Myślałem, że ktoś tutaj był, ale to tylko ty. To był sen
czy ktoś tutaj wszedł? Gdzie oni są? Kim oni są?
Przerwałam mu.
-Tyler, spokojnie.
To tylko sen. - powiedziałam oddychając głęboko.
-No tak.
Przepraszam. Czy to.. To moja wina? -zapytał powoli. Wpatrywał się
we mnie z wyczekiwaniem, jakby bojąc się odpowiedzi.
-Nie. -
wydyszałam. Zobaczyłam falę ulgi na jego twarzy.
-Jesteś już
gotowa, by opowiedzieć mi swoją historię?
Patrzyłam na
niego, rozważając co zrobić. Chciałam mu powiedzieć, ale w tym
samym czasie nie chciałam. Wiedziałam, że zasługiwał na to, żeby
wiedzieć, powiedział mi swoją, ale nie sądziłam, że byłam już
całkowicie gotowa.
-Tyler, nie jestem
jeszcze gotowa.
Uśmiechnął się
do mnie.
-Nie martw się,
jeśli będziesz gotowa możesz mi powiedzieć.
To dużo dla mnie
znaczyło. Nie kładł na mnie presji.
-Dzięki.
-odwzajemniłam uśmiech. -Ale.. Powiem ci o czym był mój
sen.
Gdy skończyłam
był trochę zaskoczony, ale wciąż się uśmiechał. Powtarzał w
kółko że to tylko sen, i że wszystko będzie dobrze. Ale to
nie były sny, to wspomnienia.
Zdecydowałam się
spędzić z nim następne kilka tygodni, w końcu był jedyną osobą
której tutaj ufałam. Wciąż czułam się nieswojo jeśli
jego przyjaciele podeszliby do nas, ale nie było tak źle, jak
wcześniej.
Pozwolił mi
odzyskać moją siłę i czułam się bardziej beztrosko niż zwykle.
Nie miałam już więcej snów, świadomość tego, że on tutaj
był sprawiła że sobie poszły.
-Dobranoc Jazlyn.
- usłyszałam, gdy przerzucałam kartki w książce.
-Tak, dobranoc.
-odpowiedziałam.
Moje oczy były mocno zamknięte i
mogłam poczuć kogoś na sobie, jego ręce błądziły wszędzie.
Jego oddech śmierdział alkoholem. Moje oczy natychmiast się
otworzyły, by zobaczyć tego starszego ściągającego moją
koszulkę. Zaczęłam się szarpać, ale przytrzymał mnie żelaznym
uściskiem, nie mogłam nic zrobić. Próbowałam go kopać i
potrząsać nim, ale to było bezużyteczne, był silniejszy. Pozbył
się mojej koszuli i zabierał się za moją spódnicę.
-Puszczaj mnie! -krzyczałam w
kółko, ale on to ignorował. Zachichotał ponuro i
kontynuował zrywanie moich ubrań.
Obudziłam się
dusząc. Zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do zlewu.
Pochyliłam się nad nim wspierając się rękoma. Mój żołądek
się przewracał, robiąc pstryknięcia, ale nie w dobry sposób.
W końcu szarpnęłam swoją głową do przodu, ponieważ zaczęłam
wymiotować. Po tym wszystkim próbowałam iść spać, ale nie
mogłam. Byłam wyczerpana, ale bałam się znowu zamknąć
oczu. Zeszłam po drabince.
-Tyler. -
szepnęłam łagodnie. Brak odpowiedzi.
-Tyler.- szepnęłam
jeszcze raz nieco nim potrząsając.
-Co? -powiedział
pół przytomnie.
-Znowu miałam zły
sen. Masz coś przeciwko temu żebym została z tobą? -zapytałam z
nadzieją.
-Nie, pewnie, że
nie. -odpowiedział wciąż na wpół we śnie.
Wsunęłam się
pod kołdrę, a ramię Tylera natychmiast owinęło się wokół
mnie. Nie wkurzyłam się ani nie czułam się nieswojo, to było
miłe. Czułam się bezpiecznie, jakby nic nie mogło mnie dotknąć
i wiedziałam, że wszytko będzie dobrze.
Tamtej nocy nie miałam więcej złych snów i obudziłam się całkowicie wypoczęta. Tyler wciąż spał trzymając mnie. Poruszyłam się nieznacznie, a jego ramiona opiekuńczo zacieśniły swój chwyt wokół mnie. Odsunęłam je ode mnie i usiadłam. On otworzył swoje oczy i popatrzył na mnie. Zamrugał i znowu popatrzył, jakby się upewnić, że naprawdę tam byłam.
Tamtej nocy nie miałam więcej złych snów i obudziłam się całkowicie wypoczęta. Tyler wciąż spał trzymając mnie. Poruszyłam się nieznacznie, a jego ramiona opiekuńczo zacieśniły swój chwyt wokół mnie. Odsunęłam je ode mnie i usiadłam. On otworzył swoje oczy i popatrzył na mnie. Zamrugał i znowu popatrzył, jakby się upewnić, że naprawdę tam byłam.
-Tyler, myślę że
jestem gotowa by ci powiedzieć.
Usiadł i
popatrzył na mnie oczekująco.
-Na początek
muszę cię ostrzec. To nie jest szczęśliwa historia. -
powiedziałam mu, mentalnie przygotowując się na jego reakcję.
-One nigdy takie
nie są. -odpowiedział z małym uśmiechem.
Raz kozie śmierć.
Aktualizacja 23.01.16: poprawione błędy, opowiadanie dodane na wattpad
daaleeej daleeej ! świetny ! czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńJEZU! Trafiłam przypadkiem na to opowiadanie na Twitterze i chce więcej! Może mnie informować? Mój twitter to @FranciiBurton
OdpowiedzUsuńTO JEST ŚWIETNE!
Trafiłam jakoś przypadkowo na to opowiadanie, ale jest swietne i troche boje się tej histori, ale chce ją przeczytać. Jestem ciekawa kiedy będzie tam Jason. Jeśli mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach byłabym wdzieczna @Justeliaa
OdpowiedzUsuńNie wiem jak trafiłam na tego bloga, ale nie żałuję. Bardzo ciekawe tłumaczenie, ma to coś. Czekam na dalsze części i jeśli była vy możliwość chciałabym być informowana o koljenych rozdziałach :) @hejtujbicz
OdpowiedzUsuńJezu uwielbiam to tłumaczenie. Byłabym wdzięczna gdybyś infromowała mnie o nastepnych rozdzialach. moj tt : @Anne_195
OdpowiedzUsuńuwielbiam fanfiction i uwielbiam tłumaczenia, twoje również <3 jestem ci mega wdzięczna za to, że tłumaczysz to opowiadanie i wcale nie jest ono słabe, jest naprawdę dobre, nie kłamię. na razie poznać Justina się nie pojawiło, co jest całkiem ciekawe, dlatego nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. możesz mnie informować? @swiftieable
OdpowiedzUsuńTo jest boskie! Czekam na następny i liczę na informowanie mnie. :3 @Julia17012
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa historii jaką opowie Jazlyn! Świetne ff!
OdpowiedzUsuńMożesz nie informować o nowych rozdziałach? Moje TT: @dangerous_pl
mnie* [zamiast nie, sorry t9]
Usuńchce być powiadamiana <3 Zaczyna się całkiem ciekawie , wiec jakbys mogla to moj nick z tt ; @DameDrew
OdpowiedzUsuń@nopeisland
OdpowiedzUsuń