sobota, 9 marca 2013

1. One Big Mess


Siedziałam przymarznięta do krzesła, moje usta były suche a wargi popękane. Moje długie włosy sięgające pasa były w nieporządku, a moje niebieskie oczy świeciły się.
Wokół mnie były krzesła pozajmowane przez ludzi, którzy mieli taki sam wyraz twarzy, jak mój.
Ten pokój był jasny, tak bardzo, że to aż bolało. Przejrzałam pomieszczenie, moje oczy odznalazły młodą kobietę. Jej warga drżała, wyglądała na całkowicie przerażoną, jak w szoku. Nagle, bez uprzedzenia, rzuciła się na mnie. Natychmiast zwinęłam się w kulkę naprzeciw krzesła. Naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłam, może to był właśnie naturalny instynkt. Wysoki mężczyzna w garniturze prędko odciągnął ją ode mnie. Wyglądał na 50 lat i miał „aurę autorytetu”.
-Ochrona!– krzyknął. Kobieta wybuchnęła płaczem oraz niepohamowanym szlochem, kiedy ja tylko na nią patrzyłam wciąż wstrząśnięta.
Dwóch ludzi weszło do pokoju, obydwoje ze srogim wyrazem na ich twarzach. Zabrali ją bez słowa.
-Gdzie oni ją zabierają?- udało mi się powiedzieć
-Z powrotem do jej pokoju. - mężczyzna odpowiedział życzliwie.- Przepraszam za nią – kontynuował. - Jest tutaj nowa i wciąż trochę przerażona.
Posłałam mu słaby uśmiech w duchu, besztając za zachowanie się, jak dziecko.
Minęło 6 miesięcy. Dlaczego wciąż się bałam? Codziennie wysyłałam mamie listy, mówiąc jej, jak dobre, to dla mnie było i jak dużo lepiej się czułam.
Mówiąc prawdę, cała ta terapia nie miała na mnie żadnego wpływu. Przemyślałam to wszystko, kładąc się na łóżku. Byłam tam dobrowolnie, więc mogłam opuścić to miejsce w każdej chwili, ale tu czułam się bezpieczniej.
-Może to dlatego, że nie chcesz się otworzyć.- usłyszałam, jak powiedział męski głos. Wtedy zdałam sobie sprawę, że głośno myślałam. Poczekaj..Facet...W pokoju, oh. Przypomniałam sobie, że mój poprzedni współlokator został uznany za „zdrowego psychicznie” kilka dni temu. Rzuciłam okiem na dolne łóżko, by znaleźć jego, uśmiechającego się w górę do mnie, tak uśmiechającego się. Jak ktokolwiek przy zdrowych zmysłach może uznawać miejsce, jak to za radosne? Wtedy to do mnie dotarło, on nie był przy zdrowych zmysłach. Nikt tutaj nie był.
Musiałam wyglądać na przerażoną, bo następną rzeczą którą usłyszałam było:
-Wyluzuj księżniczko, ja nie gryzę. Mocno.- ostatnie słowo dodał pod nosem, uśmiechając się do mnie z wyższością.
Odwróciłam się od niego, kiedy poczułam znajome dreszcze przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa. Mój oddech przyśpieszył, rozważałam pobiegnięcie do ochrony, ale z doświadczenia wiedziałam, że próby ucieczki nic mi nie dadzą. Nie wiedziałam co robić, a myśl o tym, że musiałam dzielić pokój z tym facetem przez Bóg wie ile, wzbudzała we mnie odrazę. Łóżko zdawało się drżeć z jakiegoś dziwnego powodu i wtedy zdałam sobie sprawę, że to ja drżę.
-O mój Boże. - usłyszałam, gdy powiedział wspinając się po drabince. Leżałam tam sparaliżowana czekając na to co nastąpi. - Nie chciałem cię wystraszyć, tylko żartowałem.
Powiedział przepraszająco, sięgając w moją stronę. Wzdrygnęłam się przed jego dotykiem stwierdzając, że znowu mogę się ruszać. Przytuliłam swoje kolana do brody, odsuwając się do boku łóżka, tak daleko od niego, jak to możliwe.
-Przepraszam. - powiedział, przesuwając się do mnie. W strachu przyparłam się do ściany powodując że się zatrzymał. Rzucił mi zirytowane spojrzenie, ale nie zbliżył się ani trochę.
-Jestem Tyler, a ty jak masz na imię? - zapytał łagodnie,a gdy nie odpowiedziałam, westchnął.
Kolejny uśmieszek pojawił się na jego twarzy. - Jeśli mi nie powiesz, to do końca twojego życia będę nazywał cię księżniczką.
Spiorunowałam go wzrokiem, czując, jak moja pewność siebie wzrasta.
-Co sprawiło, że myślisz, że zamierzam być blisko ciebie przez resztę mojego życia?
Prychnął.
-Osądzając przez stan w jakim byłaś sekundę temu, myślę, że będziesz tutaj jeszcze przez długi czas.
Na mojej twarzy pojawiło się zadowolenie z siebie.
-Zgadnij co, mądralo. Jestem tutaj DOBROWOLNIE. - powiedziałam akcentując słowa. - Co oznacza, że mogę wyjść, kiedy tylko chcę. - dodałam, uśmiechając się.
Natychmiast tego pożałowałam, kiedy on zbliżył się jeszcze bardziej. Cofnęłam się mając nadzieję, że ściana po prostu mnie pochłonie. Pochylił się nad moim uchem, nie odważyłam się poruszyć. Nawet nie oddychałam.
-Dalej to sobie wmawiaj, księżniczko. - szepnął mrocznym głosem.
Cała pewność siebie, którą myślałam że mam sekundę temu, wyparowała. Jego ciepły oddech był na mojej szyi i w duchu zaczęłam panikować. Poczułam, jak jego twarz otarła się o mój policzek.
-Pachniesz bardzo dobrze, wiedziałaś o tym?
O Boże.
W końcu, co trwało, jak lata, odsunął się i zszedł po drabince. Nie wiem, jak wstrzymałam się od krzyku.
-Do zobaczenia dziś wieczorem. - puścił mi oczko i wyszedł.
Skuliłam się na samą myśl.
Kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Przynajmniej jedna rzecz, którą powiedział miała sens, musiałam o tym porozmawiać. Dotąd nie miałam odwagi przemówić i może, dlatego to zaprowadziło mnie donikąd.
Chciałam biegnąć, krzyczeć, zapytać każdego kim była ta niekompetentna osoba, która zadecydowała że będę dzielić z nim pokój. Ale nie mogłam, na to trzeba było tutaj uważać. Jeśli raz straciłabym panowanie nad sobą, dałabym im dowód na to że nie jestem zdrowa psychicznie.

Zatrzymaliby mnie tutaj niedobrowolnie. Jak już mówiłam wcześniej- mogę opuścić to miejsce w każdej chwili. Ale powiedziałam też, że nie czuję się wystarczająco bezpiecznie, żeby to zrobić.
Zadzwonił dzwonek na lunch, ale nie chciałam jeść, więc leżałam przez moment, rozkoszując się ciszą jeśli można ją tak nazwać.
Nie mogłam dalej znieść tego bólu w środku, tego którego czułam od 6 miesięcy. Łza spadła cicho w dół mojego policzka, naśladowana przez inne. Pozwoliłam temu wszystkiemu wyjść na zewnątrz, nie przejmowałam się, jak głośna byłam, i tak nie było nikogo kto, by mnie słuchał.
Podeszłam do zlewu i jeśli to w ogóle możliwe, poczułam jeszcze więcej łez. Po chwili usłyszałam, zbliżające się kroki.
Zamarłam. Mój szloch zatrzymał się niemal natychmiast. „Po prostu się uspokój Jazlyn” powtarzałam sobie w kółko. „Masz 17 lat, przestań być głupia” kontynuowałam. Odchrząknięcie za mną spowodowało, że szybko się odwróciłam.
Tyler wrócił, to tylko Tyler. 


***

poprawione błędy - aktualizacja - 22.01.16 + opowiadanie dodane na wattpad

14 komentarzy:

  1. fajnie, że to tłumaczyć ;p lubię to ff :)
    pozdrawiam @naaatalkaa

    OdpowiedzUsuń
  2. *tłumaczysz LOL, już pisać nie umiem haha

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie się zapowiada *-*
    na pewno będę czytała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zarąbiste:) zapowiada się na serio fajnie, dobrze, że to tłumaczysz;pp
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne to opowiadanie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne. Psychiatryk to coś dla mnie. xd (oczywiście do czytania). :3

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne!
    @dangerous_pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne, na początku myślałam że w stylu Danger'a ale nie wydaje mi sie, no nie wiem, ale fajnie się zapowiada :) @vaileswagy

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się ciekawie. Informuj mnie, jak możesz @darlinbiebrauhl

    OdpowiedzUsuń
  10. czemu piszecie 'ciekawe czy da jej wrócić do domu' ? nie zapominajcie, że całe to opowiadanie opowiada swojemu koledze z psychiatryka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej a tak wgl, to jest o Bieberze, bo na zdjęciu on jest, ale w bohaterach już nie ? O.o

    OdpowiedzUsuń

Followers