czwartek, 5 września 2013

36. Animal Attack

* rozdział niesprawdzony, zrobię to jak będę miała czas.

- Skarbie ... kochanie ... - usłyszałam cichy głos , ale byłam zbyt zaniepokojona, by przywiązać temu większą uwagę.
-  Jaz ... kochanie, słyszysz ... ? - Co, jeśli to naprawdę  to  był mój brat? Co jeśli on po prostu leży na zimnej ziemi, a Henry pozwala mu umrzeć?
Czułam poczucie winy, ale tym samym zmieszanie i obrzydzenie.
- Jaz ...  halo. -  usłyszałam ponownie głos,  ale pchnęłam go do głębi duszy. A co, jeśli to wszystko było wyreżyserowane i ustawione?
-  JAZLYN! -  Jason podniósł znacznie ton.
Pokręciłam głową.
-  przepraszam.  Po prostu moje myśli są strasznie pogmatwane. - wzruszyłam ramionami.
Spojrzał na mnie wyczekująco, ale nie chciałam nic wyjaśniać.
- Chodźmy. - rzuciłam.
Zrobiłam kilka kroków, a następnie westchnęłam.  - Nie mogę -  szepnęłam bez żadnego uczucia.
Jason zmarszczył brwi w dezorientacji.  - Nie możesz, co? -
Przygryzłam dolną, nadal drżącą wargę. - Nie mogę go zostawić. -  Irytacja wypełniła każdą część Jasona niemal natychmiast . -  Co masz na myśli, mówiąc że nie możesz?-
Zignorowałam to pytanie i cofnęłam się, obracając przodem do kierunku, z którego  wręcz uciekaliśmy. Poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę.. -  Puść! - Krzyknęłam .
Jason odpowiedział jedynie poprzez zaostrzenie uchwytu.  - Nie! On nas zostawił!-  Ogłosił z wyrzutem, ciągnąc mnie w stronę drogi.
Próbowałam się uwolnić, słysząc kolejne krzyki bólu z oddali.  -  Jason, jesteś głuchy?! Puść mnie!- Łkałam.
-  To Szumowina próbował Cię zabić! Zasługuje na to wszystko! - odparł chłopak.
- Och, na miłość boską, on pomógł nam pozbyć się swoich własnych braci! Zaprowadził  do klapy, nic nie chcąc w zamian,  przestań być tak cholernie bez serca ! - wybuchłam.
Jason rozchylił w niedowierzaniu usta, a ja starałam się odzyskać oddech.
Puścił moją dłoń i rozłożył ręce . - On, albo ja. -  splunął, spuszczając wzrok na ziemie
-  C-co ? - źrenice mi się powiększyły...szok i niesmak  sparaliżował każdy centymetr mojej twarzy.
- Słyszałaś, co powiedziałem. To on czy ja? Pośpiesz się i wybierz, bo nie chce marnować więcej gównianego czasu, skoro masz w mnie w dupie.-
Auć, zabolało.
- Jason, przecież wiesz co myślę o tobie ... Kocham cię. -  wyszeptałam
- Tak? Jakoś tego nie pokazujesz! - Ryknął, sama treść jego słów spowodowała u mnie drgawki.
Lekkie mrowienie oczu dawało mi znać o łzach, które się w nich pojawiły i czułam niezaprzeczalny ból w klatce piersiowej.
- Proszę Jason ...-  wyszeptałam.
- Proszę, nie każ mi wybierać. Kocham cię i zawsze będę, ale tam może być mój brat. Jak byś się czuł, gdybyś miał szansę uratowania brata, a tak po prostu byś go zotawił?-
Teraz miałam problemy, by nie wybuchnąć płaczem. Zesztywniał  na tę wzmiankę o bracie, a ja wiedziałem, że uderzyłam w czuły punkt chłopaka.
Po krótkiej chwili w końcu otworzył usta. - To nie jest twój brat. Słyszałaś, co powiedział Henry... ja pierdole on udawał  cały czas!-
z moich warg uciekł jęk rozdrażniania, po czym spojrzałam  na niego z irytacją. - Nie mów, że wierzysz Henry'emu....serio?-  sarkastyczny ton nie dał za wygraną.
- Tak i ty też powinnaś!-  Krzyknął. Odwrócił wzrok kręcąc głową. -  Wszystko to bzdury. -   splunął.
Miałam dosyć, najzwyczajniej w świecie nie mogłam tego znieść. Słona ciecz spływała mi wzdłuż policzka.   - Wow. Może Ty nie kochasz na tyle swojej rodziny, żeby móc ją uratować... - warknęłam z goryczą.
- Nie wplątuj w to mojej rodziny. - splunął, oblizując nerwowo usta... cholera, zdenerwował się.
Rozchyliłam wargi, ale tak samo szybko je zamknęłam.   - Przykro mi. -  wyszeptałam.
Odwrócił się i spojrzał na mnie po raz pierwszy.  Kiedy zauważył łzy na mojej skórze, jego oddech stał się bardziej intensywny.
Objął mnie bez chwili wahania.
- Czy jesteś na mnie zły?-  wychrypiałam.
- Ciii, nie nie nie ... Nigdy nie mógłbym być na ciebie zły.-  przeczesał palcami włosy, przyciskając mnie do siebie jeszcze bliżej.
wzdrygnęłam się, gdy usłyszałem kolejny cios i krzyk. - Jason, proszę!-  Błagałam.
- Nie-  powiedział stanowczo.
- Ale...-
- NIE! Tu jesteś bezpieczna, nie możemy  iść, ale czekaj... dlaczego jest tak cicho? -
O mój Boże. Nie żyje ... nie, on nie może być martwy ... prawda? Czułam jak moje oczy jeszcze bardziej zaczynają wilgotnieć, kiedy  spojrzałam  wyczekująco na Jasona. Wydawało się, że myśli o tym samym.
- Proszę, nie każ mi go tam  zostawić ...- wyszeptałam błagalnie.
On westchnął, patrząc mi  głęboko w oczy. Czułam  jak kilka łez wypłynęło swobodnie, a  miodowe kule Jasona przeszył ból.
Po czasie, który dłużył się przez  milion lat, w końcu przemówił. - Cholera, ty i to twoje wielkie serce. - zachichotał, lekko pocierając moje policzki.
- Chodź. -  skinął do  mnie głową.
- Możemy wrócić? -
- Tak.  -  ujął moją dłoń.
Czułam niekontrolowane fale  szczęścia w brzuchu..  Ale to przeszło tak szybko, jak się pojawiło, a wszystko przez leżącą postać na środku polany. Zamarłam....ale przynajmniej nigdzie nie było Henry'ego. Przed moimi oczami znów pokazał się obraz Szumowiny, spod którego sączyła się krew.
Poczułam, jak moje mięśnie niekontrolowanie napięły się.
- chcę iść do niego!- skrzywiłam się, kiedy Jase lekko odepchnął moje ciało.
- Nie, ja pójde..  Ty zostań ukryta, bo jeśli Henry czyha gdzieś to jesteś łatwym celem. - pokręciłam głową.
- Więc...idziemy razem. -  Patrzył na mnie przez chwilę, po czym skinął głową wyraźnie uznając, że to nie był szczególnie dobry pomysł, aby spuszczać mnie z oka.
Szybko dostaliśmy się do ciała.... zobaczyłam przed sobą to wszystko i   od razu padłam na kolana. Zaczęłam potrząsać Szumowiną.
- Obudź się! -  panikowałam ... bez odpowiedzi.
- Lepiej obudź się wkrótce, bo jak nie...-  Jason zaczął mamrotać, ale nie dokończył.
Nagle do moich uszu dotarł dźwięk ostrego kaszlu.
Jason nawet nie zaczekał, zanim szarpnął go brutalnie za ramiona.
 Walczyłam ze sobą,  żeby nie wstać i uderzyć go za sposób jaki się z nim obchodzi.
- Dobrze,  posłuchaj  tutaj skurwysynu.  Z jakiegoś nieznanego dla mnie  powodu,  moja dziewczyna postanowiła uratować twoją dwulicową dupę. -  Jason skrzywił się, posyłając mi karcące spojrzenie. W sumie..miałam ochotę się uśmiechnąć, kiedy "moja dziewczyna" opuściło usta chłopaka.
- Więc jeśli znowu coś kombinujesz, będziesz żałował. Jasne? - Warknął.
Zatrzymał się, gdy Szumowina nie odpowiedział. - Powiedziałem, czy, kurwa, jasne?-  Jason splunął przez zaciśnięte zęby.
Patrzyłem, jak Szumowina walczył ze swoim rozcięciem na wardze.
- Słuchaj człowieku ...-  wysapał.
Jason wzniósł oczy i zacisnął palce na jego barkach,  naciskając na dość duży siniak, co spowodowało u Szumowiny syknięcie pełne bólu.
- Ja ... nie ... odpier ... ty ... się ...-  zakaszlał. .
Jason prychnął i spojrzał na niego z niedowierzaniem.
-  No naprawdę. -  Szumowina nagle przemówił normalnym tonem.
- Czy ty naprawdę myślisz, że robię to wszystko tylko dla Ciebie? -  Uniósł brew.
- Mówiłem, że leżę w gnoju Henry'ego cały czas! Nienawidzę go, nienawidzę w nim wszystkiego,  nawet tego żałosnego imienia, które od niego dostałem. - Szumowina  patrzył na nic, w szczególności wtedy, gdy mówił!
- Wszystko to .. -  skinął na rany i siniaki zaśmiecające  jego ciało.
- Wziąłem to wszystko dla was. Moje kłamstwa przebiegały dobrze,  dopóki nie przeszedł  do tego, jak zginęli moi bracia.  Nienawidzę drania za to, co robi dla ludzi, a zwłaszcza za to, co zrobił dla naszej matki.- ogłosił, tym razem patrząc na mnie.
- Myślę, że jeśli by tego  nie zrobił,  to nie byłoby mnie  tutaj, ale czasami żałuję....-  powiedział ze smutkiem.
Jason powoli i niemal niechętnie rozluźnił uścisk na ciele Szumowiny. Ale zanim ktokolwiek z nas co powiedział, to ktoś inny przemówił.
- No dobrze dobrze, dziękuję za wyjaśnienie Szumowino. -  Henry splunął.
BANG!
Obróciłam się szybko, szukając źródła strzału. Szumowina upadł pod wpływem uderzenia w nogę.
- Świetnie... -  Jason mruknął.
- Biegnijmy! -  Krzyknął, biorąc Szumowinę pod ręke i ciągnąc go.
Biegliśmy...najlepiej jak mogliśmy. Ja ze złamaną nogą, Szumowina z postrzeloną, a Jason z raną otwartą.
Nagle wszystko ucichło. - Czy myślisz, że już go nie ma?-  Wyszeptałam.
Chłopak otworzył usta, ale przerwał mu szelest liści.
Czułam, jak moje nogi mimowolnie poruszały się  w kierunku buszu.
Zatrzymałam się, słysząc jakieś warknięcie.
Nagle nie wiem jakim cudem zmaterializował się tuż przede mną wilk.
Moje oczy rozszerzyły się, kiedy wysunął swoje ostre jak brzytwa kły, z których ciekła ślina.
Zrobiłam krok do tyłu, ale niestety zdążył na mnie skoczyć.
Ostry ból przeszedł przeze wszystkie moje komórki, ale zdołałam poczuć, że sierściuch  został ze mnie zepchnięty.
Jason walczył z nim, ale mimo wszystko to zwierzę  rozrywało  jego skórę, a krew rozlewała się dosłownie wszędzie.
 - NIE!-  Krzyknęłam,  rzucając w ich kierunku kamieniami.
Jason już nie dawał rady i  leżał...jak szmaciana lalka.
- NIE NIE NIE!  - wydzierałam się, a łzy litrami spływały mi po policzkach.  Podbiegłam do nich i zaczęłam kopać zwierzaka najmocniej jak potrafiłam.
Warknął i po pół sekundy odwrócił się do moich kończyn.
Szumowina pojawił się znikąd, uderzając wilka sporą skałą prosto w głowę. On natychmiast padł na ziemię, jęcząc głośno.
- Jase. -  zawołałam,  próbując się  z nim porozumieć.  Byłam zszokowany, że nie stracił przytomności.
Owinęłam drobne ręce wokół niego, mocno ściskając bezwładne ciało chłopaka.
-  t-telefon ... Telefon. - powiedział powoli i cicho
- W ... w-w kieszeni ...-  wskazał na dżinsy.
Wysunęłam komórkę, tak jak kazał. Na mojej twarzy malowało się czyste zaskoczenie, że  jeszcze działa.
 - Dzwonię po karetkę. -  ogłosiłam pospiesznie.
- Nie!-  Powiedział ostro, biorąc duży wdech.   - Oni mnie aresztują....i nigdy się już nie zobaczymy... -
- Myślisz,  że będzie lepiej, jeśli zostawię cię w takim stanie? Umrzesz!-  zaszlochałam histerycznie.
Wypuścił mały chichot przez kaszel.
- Jestem twardszy niż myślisz Jaz. -  powiedział ledwo, ze względu na  ciężki oddech.
- Nie!  Nie wiem, ile razy prawie Cię straciłam!  Droga jest gdzieś w pobliżu...  może dojdę do niej? - on szybko pokręcił głową, a ja wręcz zamarłam.
Spojrzał w stronę Szumowiny, posyłając mu wymowne spojrzenie.
- Spójrz, dzwonię po pogotowie, czy chcesz, czy nie. - powiedziałam uporczywie.
 - A jeśli ty będziesz czegoś próbował. -  Wskazałam palcem na Szumowine, defensywnie trzymając telefon za  plecami. Boże, miałam taki poważny ton!
- Nie będę cię powstrzymać ...-  wzruszył ramionami.
Jason też nic nie powiedział, tylko powtórzył gest Szumowiny.
Nerwowo wykręciłam numer.
Co oni planują?...

***
yay! robi się ciekawie.
tu znów druga aka nowa tłumaczka @bixbsio
hi nigzzy!!!!!!!! tęskniłam. cholernie przepraszam, że tak póżno, ale miałam małą depreche... pewnie nikt nie wie dlaczego
wcale nie szkoła, no co wy?
szkoła?! gdzie tam?!!?
nienawidze tych kurw 
wiem, że beznadziejnie tłumacze
wiem, że się wam nie spodoba
wiem, no wiem wiem wiem wiem
jestem już cholernie zmęczona ehehehheh nie wiem co pisze
posrana jestem
dobra cicho juz na temat no
DZIEKUJE, ŻE JESTEŚCIE 
((hahah nie dziwcie się, aż tak, że na egzaminie gimnazjalnym pisze niemiecki zamiast ang!!!!! XDD))


PYTAJCIE MNIE NA ASKU

I PISZCIE NA TWITTERZE

kysky, lofky y ynne gunwa bye

30 komentarzy:

  1. kocham to i czekam na wiecej. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW PIERWSZA XD BRADZO DOBRE TLUMACZENIE, NAPRAWDE SWIETNIE TLUMACZYSZ I DZIEKUJE XD AKCJA SIE ROZWIJA NSJSNSNSJSNSJSJSJSS <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój boże. To jest świetne.już nie mogę doczekać się następnego c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg już nie mogę się doczekać wyjaśnienia tego wszystkiego. Naprawdę wybrałaś niemiecki ? @BieberTeamPL

    OdpowiedzUsuń
  5. omg, wspaniały
    @ShawtyManeJB98
    ps. wcale nie tłumaczysz beznadziejnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, omfg boje się o jasona

    OdpowiedzUsuń
  7. Co z Jasonem... Omg jemu nic nie może się stać... A tlumaczenie bardzo dobre

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na nn ! *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze tlumaczysz . Swietny rozdzial . Czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetnie tłumaczysz :) co za rozdział mam nadzieję że z Jasonem będzie ok wszystko
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  12. Genilany! <3
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *.*
    I <3 it!

    OdpowiedzUsuń
  13. czekam z na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. ZAJEBIŚCIE TŁUMACZYSZ, JESTEŚ ZAJEBISTA, KOCHAM CIĘ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. wspaniały ;)||

    całujee kochana lolcia ;*
    czekam nn ;d
    wejdź i zajrzyj do mnie, może coś ciekawego znajdziesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. :O \\//\\//(())\\//\\// tego się nie spodziewałam...

    OdpowiedzUsuń
  17. Supeeerr nie spodziewałam się wilka,ciekawe co będzie dalej czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Biedny Jase. Tak się zastanawiam jak to się skończy. I nie mam zielonego pojęcia. I wcale nie tłumaczysz beznadziejnie, nie przejmuj się i tłumacz dalej :) a rozdział świetny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Tłumaczysz fantastycznie. Szkoda mi Jasona. :C
    Ejj, kiedy NN? <3
    Rozdział fantastyczny jak cooś, ale nie moge sie doczekać nastepnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebisty ! Uwielbiam go ! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezu uwielbiam cie z to że tłumaczysz ♥ awskahfjxhssgga *.*
    Nie mg doczekać się nastepnego, co oni kombinują? Czyli Szumowina jest bratem Jazlyn naprawdę?

    OdpowiedzUsuń
  22. kiedy nastepny? Nie moge sie doczekac! Czekam juz tak długo :c ale moge poczekac ile bd potrzeba :*

    OdpowiedzUsuń
  23. KOCHAM TO <33333333

    OdpowiedzUsuń

Followers